W ostatnim poście pokazałam Wam
zakupy, które poczyniłam w kwietniu, a
dzisiaj pora na podsumowanie zużyć tego miesiąca. Nie udało mi się
uzbierać dużej liczby pustych opakowań, ale i tak jestem z siebie dumna 😉

Od bardzo dawna w mojej torebce
mieszkała mała tubeczka kremu Hud Salva marki Hudosil. Stosowałam
go jako krem do rąk i w tej roli spisał się dobrze. Krem miał bardzo gęstą
konsystencję, całkiem ładnie nawilżał
skórę, ale był trochę tępy w czasie rozsmarowywania. Polecany jest do skóry
atopowej i dotkniętej łuszczycą i może na takiej sprawdziłby się lepiej. Nie
wrócę do tego produktu.
mieszkała mała tubeczka kremu Hud Salva marki Hudosil. Stosowałam
go jako krem do rąk i w tej roli spisał się dobrze. Krem miał bardzo gęstą
konsystencję, całkiem ładnie nawilżał
skórę, ale był trochę tępy w czasie rozsmarowywania. Polecany jest do skóry
atopowej i dotkniętej łuszczycą i może na takiej sprawdziłby się lepiej. Nie
wrócę do tego produktu.
Pianka do kąpieli z Balea zrobiła
wielką furorę na blogach. Oczywiście ja też nie mogłam się oprzeć słodkiemu,
kolorowemu opakowaniu i konsystencji a la bita śmietana. Do konsystencji i
właściwości myjących nie mam zarzutów, ale zapach był dla mnie strasznie
chemiczny i chyba wolałabym wersję bezzapachową 🙂 Do pianki nie wrócę, bo była
edycją limitowaną.
wielką furorę na blogach. Oczywiście ja też nie mogłam się oprzeć słodkiemu,
kolorowemu opakowaniu i konsystencji a la bita śmietana. Do konsystencji i
właściwości myjących nie mam zarzutów, ale zapach był dla mnie strasznie
chemiczny i chyba wolałabym wersję bezzapachową 🙂 Do pianki nie wrócę, bo była
edycją limitowaną.
Na widok tej odżywki musicie już
dostawać mdłości 😉 To już kolejne opakowanie mojej ulubionej odżywki bez
spłukiwania ułatwiającej rozczesywanie włosów od Garniera. Nadal ją
uwielbiam i prawdopodobnie do niej wrócę, ale w tej chwili moje włosy nie
potrzebują takiego wspomagacza 😉
dostawać mdłości 😉 To już kolejne opakowanie mojej ulubionej odżywki bez
spłukiwania ułatwiającej rozczesywanie włosów od Garniera. Nadal ją
uwielbiam i prawdopodobnie do niej wrócę, ale w tej chwili moje włosy nie
potrzebują takiego wspomagacza 😉
Balsam do ciała Balea Brazil
Mango pokazywałam Wam całkiem niedawno w tym poście. Tubkę z przyjemnością
zużyłam, ale dla mnie zapach był na tyle nachalny, że już nie mam ochoty na
więcej. Wadą produktu jest także słabe nawilżanie, dlatego dziewczyny, które
mają bardzo suchą skórę powinny o nim zapomnieć.
Mango pokazywałam Wam całkiem niedawno w tym poście. Tubkę z przyjemnością
zużyłam, ale dla mnie zapach był na tyle nachalny, że już nie mam ochoty na
więcej. Wadą produktu jest także słabe nawilżanie, dlatego dziewczyny, które
mają bardzo suchą skórę powinny o nim zapomnieć.

Serum zmniejszające pory ze Skin Food męczyłam
niezwykle długo. Niestety u mnie się nie sprawdziło i nie miało żadnego wpływu
na widoczność moich porów. Zużyłam jako bazę pod makijaż i w tej roli spisywało
się całkiem dobrze. Lekko matowało skórę i sprawiało, że była bardzo miła w
dotyku. Dla mnie to jednak za mało i na pewno nie wrócę do tego produktu.
niezwykle długo. Niestety u mnie się nie sprawdziło i nie miało żadnego wpływu
na widoczność moich porów. Zużyłam jako bazę pod makijaż i w tej roli spisywało
się całkiem dobrze. Lekko matowało skórę i sprawiało, że była bardzo miła w
dotyku. Dla mnie to jednak za mało i na pewno nie wrócę do tego produktu.
Po pół roku udało mi się zużyć
buteleczkę mojego ukochanego kremu do mycia twarzy z Liz Earle Hot Cloth
Cleanse & Polish. Cały czas nie doczekał się recenzji na blogu, ale
obiecuję jeszcze w tym miesiącu to nadrobić 🙂 Krem lubię tak mocno, że po
zużyciu pierwszego opakowania od razu otworzyłam kolejne.
buteleczkę mojego ukochanego kremu do mycia twarzy z Liz Earle Hot Cloth
Cleanse & Polish. Cały czas nie doczekał się recenzji na blogu, ale
obiecuję jeszcze w tym miesiącu to nadrobić 🙂 Krem lubię tak mocno, że po
zużyciu pierwszego opakowania od razu otworzyłam kolejne.
O serum dla skóry młodej z
różanecznikiem od Alverde mogłyście przeczytać już na moim blogu tutaj. W
przypadku młodej skóry moim zdaniem jest świetnym uzupełnieniem codziennej
pielęgnacji skóry. Delikatna konsystencja szybko się wchłania pozostawiając
nawilżoną, napiętą skórę gotową do przyjęcia kremu. Cudów nie robi, więc na
wymagającej cerze może się nie sprawdzić. To już drugie opakowanie serum i na
razie mam ochotę wypróbować coś nowego 🙂
różanecznikiem od Alverde mogłyście przeczytać już na moim blogu tutaj. W
przypadku młodej skóry moim zdaniem jest świetnym uzupełnieniem codziennej
pielęgnacji skóry. Delikatna konsystencja szybko się wchłania pozostawiając
nawilżoną, napiętą skórę gotową do przyjęcia kremu. Cudów nie robi, więc na
wymagającej cerze może się nie sprawdzić. To już drugie opakowanie serum i na
razie mam ochotę wypróbować coś nowego 🙂
O klasycznej pomadce od Bebe
Young pisałam już niejednokrotnie. Uwielbiam jej zapach, konsystencje i
właściwości nawilżające. Stosuję ją już od kilku dobrych lat i cały czas mi się
nie nudzi 🙂
Young pisałam już niejednokrotnie. Uwielbiam jej zapach, konsystencje i
właściwości nawilżające. Stosuję ją już od kilku dobrych lat i cały czas mi się
nie nudzi 🙂

Na deser trochę kolorówki 🙂
Zużyłam (w większości, bo potem spadł i rozbił się w drobny mak) bronzer z
limitowanej kolekcji Essence A New League. Stosowałam go zimą, gdy większość
bronzerów była dla mnie za ciemna. Ładnie komponował się z kolorem mojej skóry
(mimo dosyć pomarańczowych tonów) i świetnie ją ożywiał. Mam jeszcze jedno
opakowanie, do którego wrócę jesienią.
Zużyłam (w większości, bo potem spadł i rozbił się w drobny mak) bronzer z
limitowanej kolekcji Essence A New League. Stosowałam go zimą, gdy większość
bronzerów była dla mnie za ciemna. Ładnie komponował się z kolorem mojej skóry
(mimo dosyć pomarańczowych tonów) i świetnie ją ożywiał. Mam jeszcze jedno
opakowanie, do którego wrócę jesienią.
Liner z Bourjois niestety
kupiłam już zużyty:/ W sklepie musiał leżeć w okolicy lampki, która skutecznie
go wysuszyła i praktycznie od chwili otwarcia do niczego się nie nadawał.
kupiłam już zużyty:/ W sklepie musiał leżeć w okolicy lampki, która skutecznie
go wysuszyła i praktycznie od chwili otwarcia do niczego się nie nadawał.
Tusz MaxFactor 2000 Callories
ma wiele fanek, ale ja raczej nie dołączę do ich grona. Na moim rzęsach
sprawdził się całkiem dobrze, ale niestety szybko zaczął się osypywać. Znam
lepsze i do niego nie wrócę.
ma wiele fanek, ale ja raczej nie dołączę do ich grona. Na moim rzęsach
sprawdził się całkiem dobrze, ale niestety szybko zaczął się osypywać. Znam
lepsze i do niego nie wrócę.

I to już koniec. Jak poszło Wam w
tym miesiącu?
tym miesiącu?
65 komentarzy
to fakt balea ma bardzo nachalne te zapachy, niby ładne jak się powacha ale jak już się używa to razi ta chemicznoscią i intensywnością
a serum z alverde ciekawy kosmetyk 🙂
Niestety dużo lepiej wypadają przy jednorazowym niuchnięciu w sklepie niż po kilku tygodniach używania. W przypadku żeli pod prysznic nie jest to wielki problem, bo zazwyczaj zapach szybko się ulatania, ale przy balsamach bywa różnie 😉
Serum z Alverde warto wypróbować 🙂
Balea Brazil Mango – dobrze wiedzieć, że nie dla suchotników raczej 🙂 Też nie jestem fanką MF – ładny zestaw:)
Dziękuję 🙂 Z Balei jeszcze nie udało mi się trafić na balsam, który byłby odpowiedni dla bardzo suchej skóry :/
Ja początkowo byłam bardzo zadowolona z MF.
Z czasem jednak zmieniłam opinię – niesamowicie sklejał rzęsy i robił grudki ;/
Miałam dokładnie tak jak Ty. Pierwsze 3-4 tygodnie były obiecujące, a potem klapa 😉
Ja z kolei należę do oddanych fanek 2000 calorie. Zużyłam właśnie jedno opakowanie i już zabieram się za następne 🙂
Krem z Liz Earle też lubię, choć dawno go nie używałam. Kiedyś z chęcią sięgnę po niego ponownie 🙂
Może mi się trafiło gorsze opakowanie MF. Kupiłam je na promocji w Superpharmie za 10zł, więc mogło być wybrakowane 😉
Liz Earle uwielbiam do tego stopnia, że mam w tej chwili w zapasie dwa opakowania kremu 🙂
wow, zużyłaś bronzer! dla mnie to mission impossible 🙂
Ale to trochę jego zasługa 😉 Mocno się pyli, więc jest niewydajny 🙂
szkoda,ze serum do porów się nie sprawdziło 🙁 sama szukam czegos skutecznego
Już powoli pogodziłam się z myślą, że na moje pory już nic nie pomoże 😉 Jedyne co mogę polecić to regularne maski z alg i glinek. Jako jedyne radzą sobie z obkurczaniem porów 🙂
kurcze,kiedys oglądałam taki filmik na yt z dziewczyną,która tez miała ten problem i testowała dużo kosmetków i jakiś jej ostatecznie pomógł.. teraz nie mogę tego znaleźć,a wtedy powstrzymało mnie to,że w I fazie stosowania ma się wysyp niedoskonalosci na twarzy 🙁 jak znajdę to dam znać!:)
Jak znajdziesz to koniecznie mi podeślij!:) Chociaż przyznam, że wysyp niedoskonałości mocno zniechęca :/
Zużywanie kolorówki chyba cieszy najbardziej 🙂 ja też uwielbiam pomadki bebe 🙂 Zainteresował mnie ten krem do mycia twarzy, czekam na recenzję 🙂
Kolorówka to wyzwanie 🙂 W przyszłym miesiącu jak dobrze pójdzie będę miałam czym się w tej dziedzinie pochwalić 😉 Postaram się zamieścić recenzje kremu jak najszybciej 🙂
Co do zapachów kosmetyków z balea to różnie to bywa. Ale serum n alverde mnie zaciekawiło, ide czytac recenzję 😉
Polecam 🙂 Na młodych cerach powinno sprawdzić się bardzo dobrze 🙂
Szacun za zużycie bronzera. Ja nigdy nie zużyję, chyba że mi się rozbije i wyrzucę 😀
To jest jakieś rozwiązanie 😉 Bronzer był mało wydajny, więc poszło wyjątkowo łatwo 😀
Mam mini-tubkę tego kremu do mycia twarzy Liz Earle, ale jeszcze nie miałam okazji jej użyć. Chyba dziś to w końcu zrobię, bo ten opis mnie zaintrygował 🙂
Mam nadzieję, że polubisz go równie mocno jak ja 🙂
Ja piankę z Balea uwielbiam, właśnie skończyło mi się pierwsze opakowanie i w ruch poszło następne 🙂 Teraz mają wejść do sprzedaży żele w piance pod prysznic Balea o zapachu owoców egzotycznych 😉
Mam także ten balsam z mango ale jeszcze go nie używałam, czeka na lato 😉
Owoce egzotyczne powiadasz? Chyba muszę się odezwać do mojego dealera 😀
Maść Hud Salva stosuję na skórki wokół paznokcia i działa cuda 😉 Zagościła już na stałe w mojej kosmetyczce.
pianka Balea jest cudem
Sporo tego, ja chciałabym wypróbować tą piankę z Balea
bogato, chyba nic z tych kosmetyków nie miałam 😉
z powyższych znam jedynie truskawę, która mi akurat mocno chemią nie jedzie ;D oraz kalorie dwa tysiące, który kiedyś pasował mi bardzo a aktualnie kręcę nosem
Ja z zapachami zawsze mam pod górkę 😉 MF bardzo szybko się wysusza :/
zawsze wrażenie robią zużycia z kolorówki 🙂
serum z Alverde chętnie bym zobaczyła u siebie 🙂
a balsam z Balei mam od kilku dni i uwielbiam zapach, dla mnie jest świetny 🙂 i może nie nawilża jakoś spektakularnie, ale jak dla mnie wystarczająco 🙂
Na normalnych skórach sprawdza się dobrze 🙂 Mi zapach na początku bardzo się podobał, ale im dłużej go stosowałam tym bardziej miałam go dosyć 😉
u mnie na szczęście jest odwrotnie – codziennie chcę więcej 😉
Mnie się kiedyś zdarzyło kupić cienie, które były maksymalnie wysuszone przez lampki i zupełnie nie nadawały się do użytku:(
Słyszałam, że był też taki problem z lakierami Essie. W niektórych drogeriach skierowane były na nie lampki i przez to psuła się ich jakość.
Świetne denko gratuluje:)
Koniecznie będę musiała wypróbować serum Alverde 😉 Spore denko 😉
W wolnej chwili zapraszam do mnie na news :*
Jak to jest małe zużycie to ja jestem Królowa angielska 🙂 Fajne i naprawdę pokaźne denko 🙂 Pomadka Bebe jest wspaniała, Nivea się do niej nie umywa.
Dzięki 🙂 Pomadek Nivei nie lubię, ale po masełka sięgam z przyjemnością 🙂
Ale mi narobiłaś ochoty na ta truskawkową pianke do kapieli ;D
Hihi 🙂 Szkoda, że jest już wycofana 🙁
Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś wypuszczą taką serie ;D zawsze najlepsze kosmetyki wycofują ;c
Super, że udało Ci się zużyć bronzer!
Ja tą piankę z Balea lubię, mimo wszystko, ale jestem w szoku, jak jest wydajna! Używam jej codziennie od 1,5 miesiąca, nie oszczędzam jej i dalej jest:)
Była bardzo wydajna, też mnie to bardzo pozytywnie zaskoczyło 🙂 Miałam ją dłużej niż niektóre standardowe żele 🙂
ej, nie gadaj Aniu, świetnie Ci poszło 🙂
muszę wreszcie coś wypróbować z tych niemieckich dobroci.. choć może nie piankę jednak 😉
Wiele dziewczyn polubiło jej zapach, więc nie sugeruj się moją opinią 😉
A propos balsamu wypuszczonego na rynek przez Baleę, znam problem nachalnego zapachu. Od kilku miesięcy usiłuję zużyć czekoladowe masło Farmony. Nie lubię marnotrawstwa, dlatego nie wyrzucę tego kosmetyku, ale jego woń czasami doprowadza mnie do mdłości.
Będę pamiętać, żeby się nie zbliżać do czekolady od Farmony;). Miałam ostatnio okres, w którym wybierałam kosmetyki głównie po "fajnym" zapachu i przez to przejadły mi się intensywne aromaty. Teraz mam ochotę na kosmetyki, które mają delikatne, niezwracające na siebie zapachy 🙂
Pomadka bebe jest świetna 🙂
Puder z Essence mam i podziwiam Cię, że zużyłaś większość, bo jest cholernie wydajny :))
U mnie poszło szybko, ale przyznaję, że część skończyła na podłodze 😉
Nie używałam nic z twojego denka
Serum zmniejszające pory bardzo mnie zaintrygowało,mam z tym problem nieziemski.jeżeli Tobie nie pomogło to mi z pewnością tez nie pomoże,gdzieś czytałam, że rozszerzonych porów pozbyć się nie da,mozna je jedynie zmniejszyć.Szkoda 🙁
Pozdrawiam
Z porami walka jest bardzo ciężka. Z mojej strony mogę polecić Ci maski z alg i glinek, potrafią na jakiś czas bardzo ładnie zwęzić pory 🙂
Brawo za wykończenie pomadki! Ja żadnej z moich nie mogę wykończyć do końca, pewnie dlatego, że tyle ich mam!;) 2000 Calories uwielbiam, szkoda, że Tobie nie przypadł do gustu.
2000 Calories na początku był bardzo fajny, niestety szybko wysechł i zaczął się obsypywać :/
11 produktów to i tak sporo:)
Uwielbiam ten cleanser od Liz Earle, ale przydałby mi się jakiś tańszy zamiennik 😉
Podobną Boots ma tańszą wersję, która spisuje się całkiem nieźle. Niestety nie miałam okazji jej testować, więc nie mogę zrobić porównania 🙁
czekam na recenzję Liz Earle:]
troche tego Ci sie zdenkowalo, ja juz swoje obcykalam 🙂 nie kupilam zadengo balsamu balea, musze koniecznie kupic:)
o kurczę, trochę rzeczy zużyłaś w tym miesiącu 😀 jestem ciekawa tego kremu do mycia twarzy Liz Earle 😉
Używałam kiedyś tego Hot Cloth Cleanser od liz Earle i byłam bardzo zadowolona 🙂
Dla mnie maskara z MF jest jedną z najlepszych i choć czasami ją "zdradzam" z innymi to i tak zawsze do niej wracam z podkulonym ogonem.
Na słynną Liz na razie mogę sobie tylko popatrzeć. Obiecałam sobie jednak że jak już w końcu zużyję wszystkie swoje żele/pianki itp. do twarzy to Liz będzie numerem jeden na mojej liście zakupowej:)