Po poniedziałkowym poście na temat ulubieńców do włosów (znajdziecie go TUTAJ) przyszła pora na kolejną kategorię – pielęgnacja twarzy. Przygotowałam dla Was moje prawdziwe crème de la crème, czyli zestaw kosmetyków, do którego wracałam lub będę wracać jeszcze niejednokrotnie. To mieszanka polskich i zagranicznych produktów, a także różnych kategorii cenowych. Mam nadzieję, że każdy znajdzie wśród nich coś dla siebie.
Pielęgnacja z Bandi
W roku 2020 moją pielęgnację zdominowały trzy marki kosmetyczne i zacznę właśnie od nich. Pierwszą, o której miałyście już okazję czytać w ulubieńcach w kategorii włosy jest Bandi. Polubiłam wiele kosmetyków z ich asortymentu, ale największe wrażenie zrobił na mnie Krem redukujący zaczerwienienia z linii Veno Care (54 zł/50 ml). To pozycja obowiązkowa dla cer naczynkowych. Świetnie je koi, wzmacnia i zmniejsza nadwrażliwość, ponadto dobrze nawilża i poprawia koloryt. Zużyłam trzy opakowania i mam ochotę na kolejne! Kolejnym hitem jest linia Anti-Irritate, a w szczególności Kuracja S.O.S. intensywnie kojąca (69 zł/50 ml) oraz Emoliencyjne masełko oczyszczające 2 w 1 (39 zł/90 ml). Całą linię szeroko opisałam Wam TUTAJ, świetny wybór dla cer nadwrażliwych, ale również suchych, szarych i w trakcie kuracji kwasami lub retinolem. Na uwagę zasługuje także najnowsza linia Young Care Glow i ich świetna Limonkowa pianka do mycia twarzy (29 zł/150 ml). Pięknie oczyszcza skórę, nie przesusza jej i cudownie pachnie! Taka pielęgnacja to sama przyjemność.
Origins Mega-Mushroom i Ginzing
Drugą marką, która bardzo często gościła w mojej kosmetyczce jest Origins. W 2020 w szczególności pokochałam ich linię Mega-Mushroom Relief & Resilience, która bazuje na właściwościach grzyba Reishi. Pięknie ją nawilża, koi, zmniejsza nadwrażliwość oraz zapewnia działanie odmładzające. Skóra jest miękka, zregenerowana i promienna. Polecam zwrócić uwagę na genialną esencję (159 zł/200 ml) oraz serum (249 zł/30 ml). Po kilku latach przerwy wróciłam również do genialnego kremu nawilżającego Ginzing Ultra Hydrating Cream (119 zł/50 ml), który dzięki zawartości kofeiny i żeń-szenia świetnie pobudza i rozświetla skórę. Zawdzięcza mu ładny koloryt, witalność i mocne nawilżenie. Dodatkowo krem cudownie pachnie pomarańczami! To moje trzecie opakowanie i na nim się nie skończy.
Profesjonalna pielęgnacja w polskim wydaniu
Ostatnią marką, która była nieodłącznym elementem mojej codziennej pielęgnacji jest Bielenda Professional. Największe wrażenie zrobiła na mnie linia Barrier Renew, a w szczególności Barierowy eliksir hydro-odżywczy z kompleksem NMF (73,99 zł/50 ml), który mimo lekkiej konsystencji bajecznie nawilża, koi i odbudowuje skórę. Pełna recenzja jego, a także świetnego toniku i peelingu czeka na Was TUTAJ. Moim odkryciem jest także ich Serum z witaminą C z linii Energy Boost (54,99 zł/15 ml), które jest prawdziwym pogromcą przebarwień. W składzie znajdziecie bardzo stabilną witaminę C oraz kwas ferulowy, które są gwarantem skuteczności (recenzja TUTAJ). Ostatnim kosmetykiem, który mocno polecam jest Rewitalizujący krem pod oczy z linii Pro Age Expert (54,99 zł/15 ml). To lekki krem, który dzięki zawartości kofeiny, żeń-szenia, kwasu hialuronowego i świetlika świetnie redukuje cienie i obrzęki, a także nawilża. Bardzo dobrze sprawdza się pod makijażem.
Najlepsza metoda anti-age – filtr przeciwsłoneczny
2020 rok to był dla mnie rok pod znakiem filtrów przeciwsłonecznych. Od dawna stosowałam je regularnie, ale dopiero w tym roku nakładałam je w odpowiednich ilościach i reaplikowałam w ciągu dnia. Udało mi się również znaleźć nowych faworytów. Pierwszym są dwa kosmetyki z linii Sun Secure od SVR, którym poświęciłam osobny wpis TUTAJ. Blur (66 zł/50 ml) to musowy brzoskwiniowy filtr, który jest idealny na lato. Pięknie się wchłania, pozostawia matowe wykończenie i wyrównuje strukturę skóry. Fluide SPF50+ (60 zł/50 ml) to za to lekki biały filtr, który jest idealny dla skór normalnych i suchych. Ładnie się wchłania, nie bieli i lekko nawilża skórę. Z marki Sesderma pokochałam Repaskin Fluido Invisible SPF50 (99,99 zł/50 ml), który dedykowany jest skórom tłustym i mieszanym. Podobnie jak poprzednicy nie bieli, nie tłuści i świetnie się sprawdza pod makijażem. Wszystkie trzy zapewniają ochronę prze promieniowaniem UVA, UVB i IR-A, każdy z nich ma SPF50.
Specjaliści do zadań specjalnych
Zestawienie zamknie kategoria kosmetyków „wyspecjalizowanych”. Pierwszy jest Filorga Youth-Maker Refiner Shot (179 zł/10 ml), czyli skoncentrowany zabieg na noc, który niweluje niedoskonałości i rozszerzone pory. Nakładam odrobinę na wypryski i już po pierwszej nocy widać ogromną różnicę. Świetnie sobie poradził również z moim dekoltem, który jest odporny na większość przeciwtrądzikowych kosmetyków. Shot zawiera kwas mlekowy, salicylowy oraz cynk i wbrew małym rozmiarom jest bardzo wydajny. Drugim jest krem pod oczy marki Eisenberg – Excellence Soin Sublimateur (565 zł/30 ml), który poza opatentowaną formułę Trio-Molecular zawiera peptydy, skwalan, kofeinę, kwas hialuronowy, pantenol, wyciąg z pączków buku, wyciąg z drożdży lekarskich oraz enzymy. To prawdziwa bomba nawilżająco-przeciwstarzeniowa, która rozjaśnia cienie, zmniejsza opuchliznę, ujędrnia i redukuje widoczność zmarszczek. Pełna recenzja czeka TUTAJ.
Dla równowagi najtańszym odkryciem 2020 jest Nawilżająca esencja tonizująca z ogórkiem (22,99 zł/400 ml) z linii AA Go Green. Zapewnia skórze dawkę witamin A, K i E, a także pięknie ją nawilża i koi. W efekcie jest miękka, gładka i dobrze napojona. Esencja szybko się wchłania, likwiduje uczucie ściągnięcia i przygotowuje skórę na kolejne kroki. Na deser pozostała kategoria usta. Moim faworytem na dzień jest Nawilżające hialuronowe serum do ust Éclat Lip Glow marki L’biotica (34,99 zł/15 ml). Świetnie nawilża, koi i regeneruje usta, a także chroni je przed szkodliwymi warunkami atmosferycznymi. Ponadto pięknie nabłyszcza oraz subtelnie powiększa bez nieprzyjemnego szczypania. Na noc polecam za to Lemonaid Lip Treatment (59 zł/12,5 g) marki Lanolips. Genialnie otula ust, intensywnie je koi, regeneruje i nawilża. Ma świetny skład, jest bardzo wydajny i uroczo pachnie cytrusami. Warto! Pełna recenzja TUTAJ.
Dajcie koniecznie znać w komentarzach czy miałyście okazję używać któregoś z moich ulubieńców oraz jakie kosmetyki w kategorii pielęgnacja twarzy oczarowały Was w 2020 roku!
9 komentarzy
Znam tylko Krem Ginzing Origins, ale ciekawi mnie te wszystkie kosmetyki, zwłaszcza filtry Sesderma 🙂
Sporo tych kosmetyków, ale niestety żadnego jeszcze nie miałam 🙂
Chyba wypróbuję sobie Blur. Latem lubię nakładać na twarz tylko filtr, bez podkładu, a z tego co przeczytałam w poście o tej marce, efekt tego kremu może mi się spodobać.
Nie miałam żadnego z tych produktów, ale widzę mnóstwo perełek, które mam ochotę wypróbować 🙂
Bardzo ciekawe produkty, tym bardziej że nie miałam żadnego z nich
wszystko jest dla mnie nowością, ale sprawdziłam sobie patent z olejkiem z babydream mama 🙂
Niestety niczego nie znam
Spośród marek, które opisałaś bardzo sobie cenię Bielendę i uważam, że wciąż jest niedoceniana biorąc pod uwagę jej ofertę. Sporo też tutaj dla mnie nowych kosmetyków i nawet kilka z nich będę chciała wypróbować. Dziękuję za polecenie.
Good choice. Podzieliłabym się swoimi ulubionymi dermokosmetykami, ale chyba uzależniłam się od próbowania i nie mam jakichś ulubieńców, ewentualnie Jane Iredale, Dottore, Environ, Neostrata. Ciężkie to uzależnienie z tymi kosmetykami, ale szukam tych jedynych nad jedynymi 🙂