Luty to
najkrótszy miesiąc w roku, więc mogłoby się wydawać, że nie da się w czasie
jego trwania zużyć rekordowej liczby kosmetyków, a jednak udało mi się tego
dokonać. Jeżeli od dłuższego czasu śledzicie mojego bloga to wiecie, że 5-6
pustych opakowań to mój miesięczny standard. W luty udało mi się zużyć aż 11
produktów. Oczywiście wiem, że to tylko zbieg okoliczności, bo żaden z tych
kosmetyków nie był w pełni wykorzystany w lutym, ale i tak miło zobaczyć taką
wesołą gromadę 🙂
najkrótszy miesiąc w roku, więc mogłoby się wydawać, że nie da się w czasie
jego trwania zużyć rekordowej liczby kosmetyków, a jednak udało mi się tego
dokonać. Jeżeli od dłuższego czasu śledzicie mojego bloga to wiecie, że 5-6
pustych opakowań to mój miesięczny standard. W luty udało mi się zużyć aż 11
produktów. Oczywiście wiem, że to tylko zbieg okoliczności, bo żaden z tych
kosmetyków nie był w pełni wykorzystany w lutym, ale i tak miło zobaczyć taką
wesołą gromadę 🙂
Wiosna
wraz z piękną pogodą zbliża się wielkimi krokami (a przynajmniej na to liczę),
więc nadeszła pora na zadbanie o zapomniane przez zimę ciało. Na dobry początek
postanowiłam zużyć serum intensywnie wyszczuplająco-ujędrniające
od Eveline. Jak to w tego przypadku produktów bywa samo wklepanie nic nie
daje, więc w trakcie aplikacji starałam się wykonywać masaż nóg. Nic oczywiście
się nie wyszczupliło, ale ujędrnione odrobinę jest 🙂 Gdy pompka przestanie już
wydobywać produkt warto przeciąć opakowanie. Na dnie znalazłam ilość
wystarczającą na kilkanaście hojnych aplikacji. Czy produkt kupię ponownie? Na
razie nie, bo mam ochotę wypróbować konkurencyjne sera, ale nie wykluczam
powrotu do Eveline.
wraz z piękną pogodą zbliża się wielkimi krokami (a przynajmniej na to liczę),
więc nadeszła pora na zadbanie o zapomniane przez zimę ciało. Na dobry początek
postanowiłam zużyć serum intensywnie wyszczuplająco-ujędrniające
od Eveline. Jak to w tego przypadku produktów bywa samo wklepanie nic nie
daje, więc w trakcie aplikacji starałam się wykonywać masaż nóg. Nic oczywiście
się nie wyszczupliło, ale ujędrnione odrobinę jest 🙂 Gdy pompka przestanie już
wydobywać produkt warto przeciąć opakowanie. Na dnie znalazłam ilość
wystarczającą na kilkanaście hojnych aplikacji. Czy produkt kupię ponownie? Na
razie nie, bo mam ochotę wypróbować konkurencyjne sera, ale nie wykluczam
powrotu do Eveline.
O płynie
micelarnym z Biodermy Sensibio H2O
nie planuję się rozpisywać, bo większość z Was ma już dosyć pochwalnych opinii
na jego temat. To moja druga zużyta butelka 500ml, a kolejna stoi już przy
umywalce. Nie używam kosmetyków wodoodpornych, więc ten płyn bezproblemowo
radzi sobie z demakijażem twarzy oraz oczu przy okazji nie wysuszając i nie
podrażniając skóry.
micelarnym z Biodermy Sensibio H2O
nie planuję się rozpisywać, bo większość z Was ma już dosyć pochwalnych opinii
na jego temat. To moja druga zużyta butelka 500ml, a kolejna stoi już przy
umywalce. Nie używam kosmetyków wodoodpornych, więc ten płyn bezproblemowo
radzi sobie z demakijażem twarzy oraz oczu przy okazji nie wysuszając i nie
podrażniając skóry.
Nad
żelami pod prysznic nigdy za długo się nie zastanawiam i ze sklepowej półki
zabieram ten, który kusi zapachem lub promocją. Żel pod prysznic Nivea Powerfruit Refresh był miłym zaskoczeniem.
Miał bardzo gęstą, kremową konsystencję, świetnie się pienił, był wydajny oraz
pachniał cierpkimi żurawinami. Wysuszania lub nawilżania nie zanotowałam.
Wydaje mi się, że ten żel był wersją limitowaną,
ale jeżeli nie to chętnie do niego wrócę.
żelami pod prysznic nigdy za długo się nie zastanawiam i ze sklepowej półki
zabieram ten, który kusi zapachem lub promocją. Żel pod prysznic Nivea Powerfruit Refresh był miłym zaskoczeniem.
Miał bardzo gęstą, kremową konsystencję, świetnie się pienił, był wydajny oraz
pachniał cierpkimi żurawinami. Wysuszania lub nawilżania nie zanotowałam.
Wydaje mi się, że ten żel był wersją limitowaną,
ale jeżeli nie to chętnie do niego wrócę.
Odżywkę do włosów Garnier z drożdżami
piwnymi i owocem granatu kupiłam z myślą o podróży. Opakowanie jest dosyć
płaskie i świetnie mieści się w niewielkiej kosmetyczce w przeciwieństwie do
pękatych butelek konkurencji. Pierwsze próby nie był zbyt zadawalające, ale gdy
wróciłam do niej po kilku miesięcznej przerwie bardzo ją polubiłam. Odżywka
ładnie wygładza włosy, całkiem dobrze nawilża, nie obciąża i ułatwia ich
rozczesywanie. Na pewno nie jest to produkt cud, ale z przyjemnością do niej
wrócę.
Produkty Lusha cieszą się dobrą opinią wśród
blogowiczek i wcale mnie to nie dziwi. Słynny czyścik Buche de Noel podbił moje serce (a właściwie buzię) od pierwszego
użycia. Nie chcę się jednak powtarzać, więc zapraszam do recenzji tutaj.
blogowiczek i wcale mnie to nie dziwi. Słynny czyścik Buche de Noel podbił moje serce (a właściwie buzię) od pierwszego
użycia. Nie chcę się jednak powtarzać, więc zapraszam do recenzji tutaj.
O maśle z Alverde z mandarynką i kwiatem
wanilii także powstał osobny post, z którym możecie zapoznać się tutaj.
Masło miało treściwą, aksamitną konsystencję, bardzo dobrze nawilżało ciało
oraz ślicznie pachniało mandarynkami. 200ml opakowanie starczyło mi prawie na dwa
miesiące, więc moim zdaniem można je zaliczyć do wydajnych. Niestety była to
edycja limitowana i nie jest już dostępne w stałej sprzedaży.
wanilii także powstał osobny post, z którym możecie zapoznać się tutaj.
Masło miało treściwą, aksamitną konsystencję, bardzo dobrze nawilżało ciało
oraz ślicznie pachniało mandarynkami. 200ml opakowanie starczyło mi prawie na dwa
miesiące, więc moim zdaniem można je zaliczyć do wydajnych. Niestety była to
edycja limitowana i nie jest już dostępne w stałej sprzedaży.
Przez
bardzo długi okres czasu używałam dezodorantów marki Rexona, z których byłam
bardzo zadowolona, ale przy dwóch ostatnich opakowaniach zauważyłam pogorszenie
się ich jakości. W czasie zakupów spożywczych mój wzrok przyciągnął dezodorant Dove Go Fresh z owocem
granatu. Dezodorant pachnie bardzo ładnie, nienachlanie, nie brudzi ubrań, a co
najważniejsze chroni przed potem przez cały dzień. Na pewno kupię kolejne
opakowanie.
bardzo długi okres czasu używałam dezodorantów marki Rexona, z których byłam
bardzo zadowolona, ale przy dwóch ostatnich opakowaniach zauważyłam pogorszenie
się ich jakości. W czasie zakupów spożywczych mój wzrok przyciągnął dezodorant Dove Go Fresh z owocem
granatu. Dezodorant pachnie bardzo ładnie, nienachlanie, nie brudzi ubrań, a co
najważniejsze chroni przed potem przez cały dzień. Na pewno kupię kolejne
opakowanie.
Następny
kosmetyk do dosyć znany krem do rąk z
Isany o zapachu kwiatu pomarańczy. Pełną recenzję kremu możecie przeczytać
tutaj. Moim zdaniem to drogeryjny przeciętniaczek, który w przypadku częstego
smarowania dłoni umożliwi utrzymanie ich w dobrym stanie, ale nie poradzi sobie
z mocno przesuszonymi, popękanymi dłońmi. Tęsknić za nim nie będę 🙂
kosmetyk do dosyć znany krem do rąk z
Isany o zapachu kwiatu pomarańczy. Pełną recenzję kremu możecie przeczytać
tutaj. Moim zdaniem to drogeryjny przeciętniaczek, który w przypadku częstego
smarowania dłoni umożliwi utrzymanie ich w dobrym stanie, ale nie poradzi sobie
z mocno przesuszonymi, popękanymi dłońmi. Tęsknić za nim nie będę 🙂
W serum na zniszczone końcówki z awokado i winogronami Alverde pokładałam
wielkie nadzieje. Mam dosyć długie włosy, które ostatnio bardzo często noszę
rozpuszczone, więc moje końcówki wymagają dodatkowej pielęgnacji i ochrony.
Może liczyłam na cuda na patyku i moje wymagania były zbyt wysokie, ale mam
wrażenie, że to serum nie robiło nic. Mimo codziennych, sumiennych aplikacji
nie zauważyłam, żeby moje końcówki były ani lepiej nawilżone ani żeby mniej się
plątały. Całe szczęście, że nie obciążał
włosów i całkiem przyjemnie pachniał. Mimo niskiej ceny 2,65 euro drugiej
szansy nie dostanie.
wielkie nadzieje. Mam dosyć długie włosy, które ostatnio bardzo często noszę
rozpuszczone, więc moje końcówki wymagają dodatkowej pielęgnacji i ochrony.
Może liczyłam na cuda na patyku i moje wymagania były zbyt wysokie, ale mam
wrażenie, że to serum nie robiło nic. Mimo codziennych, sumiennych aplikacji
nie zauważyłam, żeby moje końcówki były ani lepiej nawilżone ani żeby mniej się
plątały. Całe szczęście, że nie obciążał
włosów i całkiem przyjemnie pachniał. Mimo niskiej ceny 2,65 euro drugiej
szansy nie dostanie.
Próbka
kremu Sanoflore Miele nourricier była
dołączona w jednym z pierwszych Glossyboxów.
Krem ma bardzo lekką konsystencję, szybko się wchłaniał i dobrze współpracował
z makeupem. Nawilżenie określiłabym na średnim poziomie, więc sprawdzi się
głównie na cerach mieszanych. Największą wadą tego produktu jest bardzo
intensywny zapach, który w przypadku pielęgnacji twarzy dla mnie jest nie do
zaakceptowania.
kremu Sanoflore Miele nourricier była
dołączona w jednym z pierwszych Glossyboxów.
Krem ma bardzo lekką konsystencję, szybko się wchłaniał i dobrze współpracował
z makeupem. Nawilżenie określiłabym na średnim poziomie, więc sprawdzi się
głównie na cerach mieszanych. Największą wadą tego produktu jest bardzo
intensywny zapach, który w przypadku pielęgnacji twarzy dla mnie jest nie do
zaakceptowania.
Żele ze świetlikiem do powiek i pod oczy marki Floslek chyba każdej z nas są dobrze znane. Najchętniej wybieram
wersję dla osób spędzających dużo czasu przed komputerem (czyt. dla blogerów),
która została wzbogacona chabrem bławatkiem. Żel wyjęty prosto z lodówki
świetnie odpręża oczy i zmniejsza opuchnięcia, jednak ja go najbardziej cenię
za zmniejszanie cieni pod oczami. Sumiennie stosowany niweluje cienie do tego
stopnia, że mogę praktycznie zapomnieć o korektorze pod oczy 😀
wersję dla osób spędzających dużo czasu przed komputerem (czyt. dla blogerów),
która została wzbogacona chabrem bławatkiem. Żel wyjęty prosto z lodówki
świetnie odpręża oczy i zmniejsza opuchnięcia, jednak ja go najbardziej cenię
za zmniejszanie cieni pod oczami. Sumiennie stosowany niweluje cienie do tego
stopnia, że mogę praktycznie zapomnieć o korektorze pod oczy 😀
Mam
nadzieję, że przynajmniej części z Was udało się dobrnąć do końca tego posta za
co należą Wam się ogromne podziękowania z mojej strony 🙂 Liczę, że chociaż
jedna recenzja okaże się przydatna. Pora opróżnić moją torbę z pustymi
opakowaniami i zabierać się za zużywanie kolejnych produktów… 🙂
nadzieję, że przynajmniej części z Was udało się dobrnąć do końca tego posta za
co należą Wam się ogromne podziękowania z mojej strony 🙂 Liczę, że chociaż
jedna recenzja okaże się przydatna. Pora opróżnić moją torbę z pustymi
opakowaniami i zabierać się za zużywanie kolejnych produktów… 🙂
24 komentarze
Muszę koniecznie zdobyć ten czyścik Lusha. Tylko z dostępem jest jakaś masakra :/
Bioderma już na mnie czeka już nie mogę się doczekać jej testowania 🙂
Sporo tego 🙂
Ja również uważam, że dezodoranty z Dove są świetne, a masełko mandarynkowe już czeka w szafce na swoją kolej. Pozdrawiam
Niezła gromadka, mnie także w lutym dużo rzeczy się skończyło według wrednej zasady, że wszystko kończy się na raz. 🙂
Czyścik z Lush uwielbiam 🙂
Zbiór naprawdę robi wrażenie :).
Odżywka Garniera mnie też pozytywnie zaskoczyła.
muszę wreszcie Lusha spróbować
Krem z Isany średnio się u mnie sprawdził, wolę czerwony z mocznikiem. Reszty kosmetyków nie miałam. Pozdrawiam.
Krem z mocznikiem zdobywa bardzo pozytywne opinie, muszę się wreszcie na niego skusić.
szkoda, że mandarynkowe masło było limitowanką:) a tego zapachy deo z Dove nie mogę znaleźć ;/
Ja swój dezodorant Dove kupiłam w Realu, może tam uda Ci się go znaleźć…
ładnie Ci poszło 🙂 znam tylko Buchka i Biodermę z tej Twojej gromadki, oba bardzo lubię 🙂
Brawo tyle kosmetyków !
Bioderma jest super potwierdzam, Nivea żurawina o nie miałam, ciekawe czy jeszcze będzie
Takie spore denko, a ja żadnego z tych produktów nie miałam 😉
sporo tego 🙂
ładnie się postarałaś z tym zużywaniem:)
Zła jestem na siebie jak diabli bo będąc w Pl nie zakupiłam sobie masła z alverde;/ A tak bardzo chciałam je przetestować;/
Ale to masło nie jest dostępne w Polsce 🙂
Wiem Kochana ale w Pl jest mi go łatwiej dostać niż tutaj w UK.
duzo tego 🙂
gratuluję denka, sporo tego, niestety nic nie miałam, więc nie mogę się podzielić opinią ^^
spore zużycia 😉