Marka Too Faced to prawdziwy ekspert w tworzeniu nietuzinkowych opakowań, a także świetnych jakościowo kosmetyków. To jedna z tych marek, którą naprawdę warto poznać!
Do kosmetyków marki Too Faced mam ogromną słabość i nie potrafię przejść obojętnie obok ich regału w Sephorze. Mają prawdziwy dar do tworzenia produktów, które zachwycają swoim wyglądem! Zarówno same opakowania, jak i kompozycje kolorystyczne czy formuły są na najwyższym poziomie i z ogromną przyjemnością sięgam po kolejne nowości marki. Tego lata moje serce skradła linia Peaches and Cream, która jest ideałem nie tylko dla miłośniczek brzoskwini! Wyróżnia ją słodki, owocowy zapach, ale również niezwykła mnogość dostępnych produktów.
W świecie brzoskwiń!
Chyba nie znajdę osoby, która odmówiłaby uroku opakowaniom linii Peaches and Cream. Marka Too Faced przywiązuje wagę do najmniejszych szczegółów i dopracowała każdy kosmetyk wręcz z jubilerską precyzją. Największe wrażenie robi na mnie opakowanie palety cieni Just Peachy, która nie tylko została ozdobiona słodką grafiką z motywem brzoskwiń, ale również owoce te zdobią samo otwarcie. Całość jest wykonana z bardzo dobrego jakościowo sztucznego materiału, który nadaje elegancji i klasy. Urocze są również nazwy cieni nawiązujące do tematyki kolekcji, moimi ulubieńcami są Peaches and Cream, Peach Sangria oraz Fresh-Picked. Bardzo pozytywnie oceniam również tubki, w które zostały opakowane podkład i baza. Są bardzo praktycznym i higienicznym rozwiązaniem, a dodatkowo świetnie się sprawdzają w podróży. Dużo mniej ważą niż typowe szklane buteleczki i nie grozi nam zbicie ich. Poza pokazanymi w dzisiejszej recenzji kosmetykami, w linii Peaches and Cream znajdziecie jeszcze trzy palety cieni, palety do konturowania, pudry, róże, a także kosmetyki do ust. Muszę przyznać, że wszystkie wyglądają fenomenalnie!
Zacznijmy od początku, czyli od bazy
Pierwszym krokiem każdego mojego makijażu jest nałożenie bazy. Primed & Peachy Primer (147 zł/40 ml) zaskoczyła mnie swoją nietypową, bardzo lekką, musową formułą. Pomimo zawartości silikonów po nałożeniu jest praktycznie niewyczuwalna na skórze, ale mimo to bardzo ładnie ją wygładza, zmniejszając widoczność porów i drobnych zmarszczek. Ma delikatne brzoskwiniowe zabarwienie, które zapewnia ładne rozświetlenie oraz minimalne wyrównanie kolorytu. Nie musicie się jednak obawiać efektu a la świnka piggy, nie pozostawia widocznej różowej poświaty. Poza przyjemnym uczuciem wygładzenia zapewnia skórze matowe wykończenie oraz kontroluje wydzielanie sebum nie powodując zapychania porów czy pojawiania się niedoskonałości. Ma mocno wyczuwalny zapach brzoskwiniowy, który dla bardzo przewrażliwionych nosów może stanowić problem, dla mnie jest to przyjemny dodatek. W składzie poza mieszanką silikonów, znajdziemy również glicerynę, talk oraz wyciągi z figi i brzoskwini.
Absolutny ulubieniec, czyli podkład Peach Perfect Foundation
Z całego trio moim największym ulubieńcem i kosmetycznym uzależnieniem jest podkład Peach Perfect Foundation (165 zł/50 ml). Jest to kosmetyk o działaniu matującym, który idealnie sprawdził się również na mojej suchej cerze. Stosowałam go zarówno w czasie letnich upałów, jak i teraz, gdy temperatura spada do okolic zera i jestem z niego bardzo mocno zadowolona. To dla mnie prawdziwa perełka i wraz z podkładem BarePro od BareMinerals oraz ProFiltr od Fenty Beauty stanowi trio ulubieńców. Po pierwsze ma bardzo dobre średnie krycie, które zapewnia idealne wyrównanie kolorytu i struktury skóry bez tworzenia efektu szpachli. Skóra wygląda bardzo naturalnie i jest jedynie upiększona i ulepszona. Na zdjęciu nadal możecie zobaczyć moje pieprzyki, ale dobrze ukryte są przebarwienia i naczynka. Po drugie nawet na mojej suchej skórze nie powoduje podkreślania suchych skórek, drobnych zmarszczek czy porów. Bardzo ładnie wygładza skórę i wręcz zmniejsza widoczność drobnych niedoskonałości skóry.
Po trzecie zapewnia przepiękne wykończenie soft fokus, czyli taki zdrowy, aksamitny mat, który dobrze wygląda zarówno na zdjęciach, jak i w realu. W parze z bazą idealnie matuje przez cały dzień, bez tworzenia uczucia dyskomfortu czy suchości. Po czwarte jest bardzo trwały. Podkład przechodził ze mną bardzo trudne testy, w różnych warunkach atmosferycznych i nigdy mnie nie zawiódł. Nie ściera się, nie zbiera w porach czy załamaniach i nie zmienia swojego koloru. Po piąte jest wydajny. Stosuję go bardzo regularnie już kilka miesięcy, a dodatkowo aplikuję go zawsze gąbeczką, która jak dobrze wiemy „zjada” sporo kosmetyku i nadal mam go dużo. W przeciwieństwie do większości perfumeryjnych podkładów, które zawierają zaledwie 30 ml, podkład Peach Perfect Foundation zawiera aż 48 ml, czyli praktycznie o 66% więcej. Dzięki temu jego cena staje się jeszcze łatwiejsza do zaakceptowania! Po szóste ma bardzo udaną gamę kolorystyczną. Znajdziecie w nim aż 20 odcieni odpowiednich zarówno dla słowiańskich karnacji, jak i dla dużo ciemniejszych.
Coś dla miłośniczek ciepłych makijażu oczu!
Moim ostatnim kosmetykiem z linii Peaches and Cream jest paleta cieni Just Peachy Matte Eye Palette (199 zł). Została ona zainspirowana wszystkimi odcieniami brzoskwini i zawiera wyłącznie matowe cienie (Peach Sangria zawiera złote drobinki, ale nadal jest to mat). Znajdziemy w niej pełen przegląd ciepłych barw z akcentami różu i brązów. Dla mnie jest to rewelacyjna baza do ciepłych makijaży. Znajdziemy tutaj piękne kolory przejściowe, jak i te do przyciemnienia zewnętrznych kącików oczu czy do prawdziwie drapieżnego smoky eye. Można z powodzeniem stosować ją solo, a także z dodatkiem metalicznych cieni, których każda z nas ma pod dostatkiem. Świetnie komponują się zarówno z typowymi prasowanymi cieniami, jak i kremowymi o bardzo efektownym wykończeniu.
Ich ogromną zaletą jest bardzo dobra pigmentacja, a także łatwość pracy. Na swatchach może wyglądać blado, ale prawdziwą moc ukazuje na oku. Już odrobina zapewnia intensywny kolor, który w razie potrzeby można dodatkowo budować i pogłębiać. Niezależnie czy sięgniecie po jasny czy mocno nasycony odcień bez problemu stworzycie z nim widoczny makijaż. Mimo wysokiej pigmentacji cienie łatwo się blendują, nie są suche i nie tworzą plam. Nie osypują się nadmiernie (chociaż w przypadku bardzo ciemnych kolorów warto zachować ostrożność i strzepać nadmiar z pędzla), a także nie tracą intensywności w ciągu dnia. Z powodzeniem możecie je stosować na tradycyjne bazy pod makijaż, jak i na odrobinę dobrego, trwałego korektora. W obydwóch przypadkach praca powinna być równą przyjemnością. Na mojej mocno opadającej powiece cienie się nie zbierają w załamaniach i bez problemu wytrzymują w dobrym stanie aż do wieczornego demakijażu. Cienie, tak jak wszystkie kosmetyki z tej linii, pachną słodką brzoskwinią.
Linia Peaches and Cream jest moim małym odkryciem! Każdy z tych kosmetyków mnie oczarował i pomimo upływu czasu nie mogę się od nich oderwać. Moją pozycją obowiązkową, którą polecam każdemu jest podkład Peach Perfect, który jest moim odkryciem 2018 roku. Nie widzę w nim najmniejszej wady! Cerom mieszanym i tłustym polecam również zakup bazy Primed & Peachy Primer, która potęguje matujące i wygładzające działanie podkładu. Paleta cieni to za to ideał dla miłośniczek ciepłych makijaży oczu i jeżeli zaliczasz się do tego grona to koniecznie wypróbuj Just Peachy Matte Eye Palette. Jakość, gama kolorystyczna, jak i samo opakowanie są na najwyższym poziomie! Cała linia Too Faced Peaches and Cream jest dostępna na wyłączność w Perfumeriach Sephora. Dajcie znać w komentarzach czy mieliście okazję wypróbować, któryś z brzoskwiniowych kosmetyków!
0 comment
Ciekawa kolorystyka. Ale wolę palety bardziej neutralne kolorystycznie 🙂
Cudne kolory i zdjęcia! Mniam! Aczkolwiek z racji ich ceny nie skuszę się na te kosmetyki… 🙂
Po pierwsze – przepiękne zdjęcia! Idealnie wkomponowałaś te brzoskwinie 🙂 Z produktów zaciekawił mnie podkład, bo wcześniej jakoś nie zwrócił nigdzie mojej uwagi. Podoba mi się też paletka, prześliczne są te kolory.
Jak one słodko wyglądają:D No i ta paletka…piękne kolory!
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Rzeczywiście opakowania są naprawdę ładne. Podoba mi się ta paletka cieni pomimo że wolę chłodne odcienie.
Paleta ma obłędne kolory, dają cudny efekt 🙂 Też bardzo lubię tą markę, ostatnio sprawiłam sobie puder brązujący <3
Paletkę miałam i moim zdaniem łaczenie niektórych kolorów daje jedną plamę ;D
zaciekawiłaś mnie podkładem, potrzebuję czegoś nowego w swojej kosmetyczce, a paleta ma cudowną kolorystykę 🙂
Cudne są te kolory cieni! 🙂
Ładne opakowania, najbardziej interesuje mnie podkład, muszę obejrzeć na żywo dostępne kolory i może coś dobiorę do mojej bladej cery 🙂
przepięknie prezentują się kosmetyki, zwłaszcza paletka cieni, śliczne kolorki, ale to jak pomalowałaś oczy to istne mistrzowsko, cudnie!
Rzeczywiście, trudno przejść wobec tych opakowań obojętnie. Marka doskonale wiedziała co robi, projektując design tej linii swoich kosmetyków 🙂
O podkładzie słyszałam już sporo dobrego 🙂 Cała brzoskwiniowa seria wygląda kusząco!
o matko zapowiadają się rewelacyjnie- do tegokosmetyki sa pięknie zapakowane- aż kuszą by je mieć
gdybym nie miala duzej brzoskwini na pewno bym sie skusila na te palete! 😀 plus kusi mnie podklad, ale najjasniejszy kolor jest od dawna niedostepny..
przyjemna dla oka kolekcja 🙂
Jakie boskie ślepka zmalowałaś! Cudeńka! Cienie wyglądają świetnie. Bardzo lubię takie zestawienia kolorystyczne!
O podkładzie już czytałam jakiś czas temu i nie powiem, mam na niego wielką ochotę 🙂
Marti (nie mogę się zalogować do bloggera :()
Paletka cieni fajna, chociaż pewnie nie wszystkich kolorów bym używała 🙂
Ale owocowo i apetycznie! Piękny makijaż 🙂
Pigmentacja naprawdę dobra. Twoje makijaże naprawdę fajne <3
Te ciepłe kolorki cieni wyglądają ślicznie w palecie i na Twoich oczach. Ja właśnie już jakiś czas temu, pewnie około rok temu;) szukałam palety z chłodnymi cieniami i kupiłam Too Faced białą;) niestety, u mnie te cienie spisują się średnio – jedne są fajne, inne niezbyt;). I akurat też o nich pisałam ostatnio;).
o mamo! swatche idealne! i kolory kompletnie zestawione dla mnie! i to opakowanie… no miodzio! ideał!
P.S. no i Twoje makijaże…! powtórzę: o mamo! 😀
Jakie ładne! A paletka ma piękne kolory 🙂
w sumie to takie moje kolory 😀
Prześliczna jest ta paleta 😉 Ogólnie marka Too Faced jakoś mnie nie ciekawi, nigdy nie miałam i nie czułam potrzeby kupowania, ale te cienie <3 Co prawda, jest to zupełnie nie moja półka cenowa, przynajmniej na chwilę obecną, ale kusi.
cudowności:D chce to wszystko:)
Lubię too faced ❤
Jesteś niesamowita w tych połączeniach 🙂 zdjęcia powalają i nie można się skupić na reszcie 🙂 bardzo fajne to pokazałas 🙂
Cudna paletka! Makijaże po prostu boskie! Ale na podkład też narobiłaś mi ochoty – na twojej skórze wygląda perfekcyjnie – świeżo i naturalnie 🙂
A masz lub miałaś puder sypki z tej serii?