Jak już kilkakrotnie wspominałam
na blogu, jestem blada. Zaryzykowałabym, że nawet chorobliwie blada. Zimą nie
stanowi to dla mnie wielkiego problemu (chociaż dobranie odpowiedniego koloru
podkładu graniczy z cudem), ale latem w krótkich spódniczkach i sukienkach nogi
prezentują się kiepsko. Od samoopalaczy zazwyczaj uciekam, ale balsamy
stopniowo brązujące bardzo lubię. Ostatnio w moje ręce wpadł balsam
brązująco-ujędrniający Cafe Latte dla jasnej karnacji z Lirene, nad którym
poznęcam się w dzisiejszym poście.
na blogu, jestem blada. Zaryzykowałabym, że nawet chorobliwie blada. Zimą nie
stanowi to dla mnie wielkiego problemu (chociaż dobranie odpowiedniego koloru
podkładu graniczy z cudem), ale latem w krótkich spódniczkach i sukienkach nogi
prezentują się kiepsko. Od samoopalaczy zazwyczaj uciekam, ale balsamy
stopniowo brązujące bardzo lubię. Ostatnio w moje ręce wpadł balsam
brązująco-ujędrniający Cafe Latte dla jasnej karnacji z Lirene, nad którym
poznęcam się w dzisiejszym poście.
Od producenta: Balsam
brązująco-ujędrniający Cafe Latte to prawdziwy kawowy deser do codziennej
pielęgnacji ciała. Stopniowo tworzy naturalną i delikatną opaleniznę, a
specjalnie dobrane składniki zapewniają ucztę skórze. Chwila przyjemności i relaksu dla ciała i zmysłów.
Stworzone specjalnie dla potrzeb jasnej karnacji. Bogata w olej karotki i
specjalny składnik samoopalający formuła, wzmacnia naturalny kolor Twojej
skóry, nadając efekt naturalnej opalenizny. Specjalnie opracowany kompleks
Slim, oparty na ekstrakcie z ziaren kawy arabskiej i ostrokrzewu paragwajskiego,
wyszczupla i ujędrnia skórę, a zawarta witamina E zapewni odpowiednie
nawilżanie i kondycję skóry.
brązująco-ujędrniający Cafe Latte to prawdziwy kawowy deser do codziennej
pielęgnacji ciała. Stopniowo tworzy naturalną i delikatną opaleniznę, a
specjalnie dobrane składniki zapewniają ucztę skórze. Chwila przyjemności i relaksu dla ciała i zmysłów.
Stworzone specjalnie dla potrzeb jasnej karnacji. Bogata w olej karotki i
specjalny składnik samoopalający formuła, wzmacnia naturalny kolor Twojej
skóry, nadając efekt naturalnej opalenizny. Specjalnie opracowany kompleks
Slim, oparty na ekstrakcie z ziaren kawy arabskiej i ostrokrzewu paragwajskiego,
wyszczupla i ujędrnia skórę, a zawarta witamina E zapewni odpowiednie
nawilżanie i kondycję skóry.
Balsam został zamknięty w prostą,
smukłą buteleczkę w kolorze złocistego brązu. Wieczko butelki zostało tak
wyprofilowane, aby otwieranie go nie sprawiało nam najmniejszych problemów, a niewielkich
rozmiarów otwór umożliwia precyzyjne odmierzenie produktu. W opakowaniu
znajduje się 250 ml balsamu, za który zapłacimy około 14 złotych. Dostępny jest
w większości drogerii oraz w supermarketach.
smukłą buteleczkę w kolorze złocistego brązu. Wieczko butelki zostało tak
wyprofilowane, aby otwieranie go nie sprawiało nam najmniejszych problemów, a niewielkich
rozmiarów otwór umożliwia precyzyjne odmierzenie produktu. W opakowaniu
znajduje się 250 ml balsamu, za który zapłacimy około 14 złotych. Dostępny jest
w większości drogerii oraz w supermarketach.
Cafe Latte ma postać białego,
dosyć rzadkiego balsamu o zapachu kawy zmieszanej z samoopalaczem (nie jest
zbyt męczący, ale moim zdaniem nie jest także zbyt piękny). Dzięki lekkiej konsystencji
łatwo rozsmarowuje się na skórze, ale dosyć ciężko się wchłania, tworząc na
nogach białe smugi i niemiłosiernie się marząc. Na szczęście z tym problemem
możemy łatwo sobie poradzić, aplikując jednorazowo bardzo niewielką ilość i
porządnie wmasowując ją w skórę. Gdy poświęcimy już trochę czasu na staranną
aplikację i balsam wreszcie się wchłonie,
na skórze pozostawia po sobie lekko lepką warstewkę, która zniechęca
mnie do stosowanie go rano. Balsam jest dosyć wydajny i będzie na dzielnie
służyć przez wiele wieczorów.
dosyć rzadkiego balsamu o zapachu kawy zmieszanej z samoopalaczem (nie jest
zbyt męczący, ale moim zdaniem nie jest także zbyt piękny). Dzięki lekkiej konsystencji
łatwo rozsmarowuje się na skórze, ale dosyć ciężko się wchłania, tworząc na
nogach białe smugi i niemiłosiernie się marząc. Na szczęście z tym problemem
możemy łatwo sobie poradzić, aplikując jednorazowo bardzo niewielką ilość i
porządnie wmasowując ją w skórę. Gdy poświęcimy już trochę czasu na staranną
aplikację i balsam wreszcie się wchłonie,
na skórze pozostawia po sobie lekko lepką warstewkę, która zniechęca
mnie do stosowanie go rano. Balsam jest dosyć wydajny i będzie na dzielnie
służyć przez wiele wieczorów.
Producent obiecuje nadanie efektu
naturalnej opalenizny, ujędrnienie i wyszczuplenie, a także nawilżenie skóry.
Kogoś trochę poniosło, bo ten produkt nie wywiązuje się z ani jednej obietnicy.
Przede wszystkim praktycznie nie nadaje koloru. Na moich bladych nogach nie
zauważyłam najmniejszej różnicy po miesiącu stosowania. Są blade tak jak były.
Po drugie nic a nic nie ujędrnia, a tym bardziej nie wyszczupla. Naprawdę nie
jestem w stanie zrozumieć dlaczego producenci obiecują takie cuda na patyku. Po
trzecie poziom nawilżenia, który zapewnia jest bardzo niski. Moim zdaniem balsam
jest za słaby nawet na lato, gdy moja skóra i tak nie potrzebuje zbyt dużego
nawilżenia.
naturalnej opalenizny, ujędrnienie i wyszczuplenie, a także nawilżenie skóry.
Kogoś trochę poniosło, bo ten produkt nie wywiązuje się z ani jednej obietnicy.
Przede wszystkim praktycznie nie nadaje koloru. Na moich bladych nogach nie
zauważyłam najmniejszej różnicy po miesiącu stosowania. Są blade tak jak były.
Po drugie nic a nic nie ujędrnia, a tym bardziej nie wyszczupla. Naprawdę nie
jestem w stanie zrozumieć dlaczego producenci obiecują takie cuda na patyku. Po
trzecie poziom nawilżenia, który zapewnia jest bardzo niski. Moim zdaniem balsam
jest za słaby nawet na lato, gdy moja skóra i tak nie potrzebuje zbyt dużego
nawilżenia.
Podsumowując balsam okazała się u
mnie totalnym niewypałem. Nie dość, że nie ujędrnia i nie nawilża to jeszcze
nie nadaje koloru, co przy moich bladych nogach jest niezwykłym wyczynem. Może
wersja dla ciemnych karnacji jest bardziej udanym produktem, ale ja nie zamierzam
przekonywać się o tym na własnej skórze.
mnie totalnym niewypałem. Nie dość, że nie ujędrnia i nie nawilża to jeszcze
nie nadaje koloru, co przy moich bladych nogach jest niezwykłym wyczynem. Może
wersja dla ciemnych karnacji jest bardziej udanym produktem, ale ja nie zamierzam
przekonywać się o tym na własnej skórze.
115 komentarzy
Mam ten sam i u mnie się sprawdza choć wole naturalne słoneczko 😉
Z naturalnym słońcem żaden samoopalacz nie wygra 😉
uuu to kiepsko :/
Niestety nie widzę w nim zalet 🙁
Zgadzam się z Twoją opinią, ja też mam go od ponad miesiąca….i nic. Bladość:( Jednak wrócę do Dove! Pozdrawiam
O balsamie Dove słyszałam dużo dobrego, następnym razem będę musiała go wypróbować 🙂
Gdybyś w internecie poczytała to dowiedziałabyś się że ten nie daje nic tylko ten ciemniejszy daje fajny kolor na bladych osobach:D Chociaż ja sobie ostatnio posmarowałam nogi i zapomniałam o tym ale już było za późno bo nóżki miały różne kolory na sobie, gapa ze mnie:D
Recenzji w internecie czytam dużo, ale dziękuję Ci ogromnie za dobrą radę. Jeżeli producent dedykuje dany produkt do jasnej karnacji to oczekuję po nim, że właśnie na takiej będzie dawał ładny kolor.
miałam obie. wersja do ciemnej karnacji jest bez porównania lepsza, rzeczywiście daje ładny kolor. co do wersji do jasnej karnacji, podzielam Twoje odczucia 🙂
Słyszałam, że wersja do ciemnej karnacji jest lepsza, ale sądziłam, że z tak bladą skórą jak moja ten balsam sobie poradzi…
Testowałam te balsamy w zeszłym roku i mam identyczne odczucia. Najpierw kupiłam wersję do cery jasnej, później zaryzykowałam wersję do ciemnej i okazała się niewiele lepsza 😉 Dodatkowo ten zapach bardzo mnie drażnił, zazwyczaj lubię kawowe aromaty w kosmetykach, ale ten ma w sobie coś dziwnego.
Zapach nie przeszkadza mi aż tak mocno, ale zdecydowanie nie zaliczyłabym go do moich ulubionych… Niestety każda firma ma niezbyt trafione produkty i ten właśnie do nich należy.
Ja osobiście używam samoopalacza St.Tropez:) skradł moje serce.
Na St. Tropez mam ogromną ochotę, może wypróbuję go w przyszłym roku 🙂
Również go posiadam i mam zupełnie inne zdanie niż Ty. U mnie sprawdza się bardzo dobrze. Musisz mieć naprawdę tępą skórę. 😀
Muszę Cię niestety rozczarować, bo nie posiadam tępej skóry. Każdy ma prawdo do własnych odczuć i innej opinii na temat danego kosmetyku.
No oczywiście. Każdy reaguje inaczej na dany produkt. Podobno balsamy brązujące z Nivea są dobre, ale osobiście nie używałam, więc nie wiem.
ja mimo wszystko lubię Lirene:D
Ja też nie mam nic przeciwko Lirene, ale moim zdaniem ten kosmetyk im się nie udał…
Mnie troszkę kusi ten do ciemniejszej karnacji.
Może okaże się dużo lepszy 🙂
Miałam takie same odczucia, jeśli chodzi o brak koloru, dlatego zawsze wybieram do ciemnej karnacji, a też jestem bladziochem. 🙂 Konsystencja wg. mnie jest właśnie na plus, bo dzięki pracy, którą musi włożyć w rozsmarowanie mamy pewność, że produkt rozłoży się równomiernie. 🙂 Dzisiaj zresztą też wspominałam o tym balsamie u siebie – uwielbiam go! :)))
Wersja ciemna najwyraźniej ratuje tą linię balsamów. Może się kiedyś na nią skuszę, ale póki co mam do zużycia zapas samoopalaczy z B&BW 🙂
Moje wszystkie przyjaciółki chwalą 😉
Każda skóra lubi co innego 🙂
Niestety ;<
Nie używam samoopalaczy przez pamięć na fatalny w skutkach romans z j&j – ongiś w zamierzchłych czasach, kiedy pokazywałam jeszcze nogi światu hehee – takich zacieków ala zardzewiałe rury nie widziałam live hehehe:) mam uraz..rozumiesz..
Ten Lirene miałam ale oddałam go w świat – przed strachem jak wyżej – i teraz fikam nogą w przekonaniu, że jednak nic nie straciłam 🙂
"zacieków ala zardzewiałe rury" – poprawiłaś mi humor, dziękuję Ci za to ogromnie 😀
Samoopalaczy też kiedyś bałam się ogromnie i na początku kilka razy zafundowałam sobie zacieki i plamy, ale praktyka czyni mistrza 😉 Ostatnio używam samoopalacza z B&BW i jeszcze nie udało mi się nim zrobić sobie krzywdy 😀
:)) cieszę się..
Widać, że można trafić na prawdziwe brązujące perełki 🙂
nie lubię jego zapachu
Jest mocno średni :/
używałam, ale do karnacji ciemnej i nadawał piękny kolor. stosowałam rano i wieczorem .
Może się kiedyś skuszę na wersję dla ciemny karnacji 😉
choć lubię wszelkiego typu balsamy brązujące to tego jeszcze nie miałam 🙂
szkoda, że się nie spisał
Niestety 🙁 Jak będzie miała ochotę go wypróbować to sięgnij po wersję dla ciemnych karnacji, ponoć jest dużo lepsza 🙂
nie miałam i nie stosowałam żadnego z takiego typu balsamów , rozglądam się jednak za jakimś by utrzymać wakacyjną opalenizną ,szkoda, że się nie sprawdził ten u Ciebie 🙁
Niestety nie dał sobie rady z moimi bladymi nogami 🙁 Ostatnio używam samoopalacza z B&BW i jestem z niego bardzo zadowolona, może u Ciebie też się sprawdzi 🙂
szkoda, że nic z tego nie wyszło.. ja jestem blada cały rok, bo opalać się nie lubię, a za balsamy takie się nie biorę 😉
Niestety nie był to trafiony zakup, ale na całe szczęście na rynku jest wiele dobrych samoopalaczy 😉
Świetne zdjęcia 🙂 Aż przyjemnie popatrzeć. Za 2,5 tygodnia będę na plaży i mam nadzieję, że też zrobię kilka zdjęć na bloga 🙂 A samoopalaczy nie używam 🙂
Uwielbiam robić zdjęcia na plaży, ale nie jest to wcale łatwe zajęcie. Nie dość, że morze cały czas próbuje ukraść kosmetyk, to jeszcze ludzie Cię obserwują z ogromnym zdziwieniem 🙂
Szkoda ze bubelek…. Moze jednak wyprobujesz ciemniejszą wersję??
Może w przyszłym roku dam balsamowi drugą szansę 🙂
Nie lubię samoopalaczy, brązujących i t.p. kosmetyków, moja skóra ich nie toleruje…
Miłego dzionka :*
Dziękuję bardzo i nawzajem 🙂
Ja również mam białe nogi i bardzo lubie balsam z Kolastyny.
Nadaje ładny kolor , nie robi zacieków i całkiem fajnei nawilża. Pachnie troche kokosem – całkiem przyjemnie.
Na bardzo bladych nogach efekt widoczny jest już po drugiej aplikacji. Polecam.
Agnieszka
Dziękuję bardzo za polecenie 🙂 Kolastynę dobrze wspominam, więc z przyjemnością wypróbuję ich balsam 🙂
Jednym słowem bubelek ajjj szkoda szkoda
Niestety wersja do jasnej karnacji jest mocno nieudana 🙁
ja jestem na bakier z takimi kosmetykami bo zazwyczaj robię sobie nimi krzywdę ale w tym przypadku to już przegięcie 😉 aby nie zbrązowić?
Tym kosmetykiem naprawdę ciężko jest sobie zrobić krzywdę 😉
Miałam ten balsam bodajże w zeszłym roku… Przede wszystkim to przeszkadzał mi jego zapach. Choć bardzo lubię kawowe aromaty w kosmetykach, tak ten po prostu śmierdział. Efekt opalonej skóry jakiś tam był, ale mizerny i podchodził pod żółty. Bardzo lubię natomiast balsam brązujący Sun Ozon z Rossmanna. Kończę już drugą butelkę i na pewno kupię kolejną.
Zapach jest średni, ale bywały gorsze 😉 Sun Ozon wiele osób sobie chwali, mam ochotę wypróbować ich bronzer w sprayu 🙂
ja się jakoś boję samoopalaczy, pewnie porobiłabym niezłe smugi i efekt byłby opłakany. no chyba, że trafiła bym na taki co nie działa ;p
Z samoopalaczami trzeba mieć trochę cierpliwości i po kilku aplikacjach każdy dojdzie do wprawy 🙂
Ja tam samoopalaczy żadnych nie używam i nie będę 😉 Blada jestem, ale mi to nie przeszkadza 😉
A ten tutaj ma dodatkowo parafinę, więc jestem bardzo na nie 😉
Mi parafina nie szkodzi, więc nawet nie zwracam na to uwagi 😉
Na co dzień bladość też mi nie przeszkadza, ale w sukience dużo ładniej prezentują się opalone nogi 😉
Masz rację, prezentują się lepiej 🙂
używałam go długo, ale też dawno temu i powiem Ci, że byłam zadowolona
ale jak to ja lubię testować nowości, wkrótce o nich opowiem 🙂
Może miałaś wersję dla ciemnej karnacji?
ja też jestem blada, więc to nie będzie działać.. Eh.
obserwuję, zapraszam do siebie
Niestety, nawet na bladziochach nie chce zadziałać 🙁
Ja też jestem blada z natury. Używałam kilku takich specyfików i żaden się nie sprawdził. Słabo nawilżają – to głównie. Ale najgorsze jet to, że żaden nie schodził ze mnie równomiernie – mimo pilingów itp. Gdy ich używalam kolor był ok, ale gdy tylko odstawiłam na jakiś czas wyglądałam jak krowa :p – cała w łatach 🙂 I miałam tak z każdym!
Jeżeli chodzi o zabrązowienie skóry to najlepsze efekty dawał Garnier.
O balsamach z Garniera nie słyszałam, ale na pewno o nich poczytam 🙂 Z plamami też mam raz na jakiś czas problem, ale po kilku dniach na szczęście znikają 🙂
nie używałam, ale po recenzji nie spróbuje 🙂
Dobra decyzja 😉
nie używam samoopalaczy ze względu na ich charakterystyczny smród 😛
Zapach faktycznie nie jest przyjemny, ale ostatnio udaje się producentom całkiem nieźle go zamaskować 🙂
prosze, mimo ze dal ciala, to mial piekna sesje zdjeciowa 🙂
To tak na pocieszenie 😉
Koniecznie użyj DOVE summer glow. Ja już drygi rok używam.
Dzięki za podpowiedź, na pewno go wypróbuję 🙂
To ujędrnianie włożyłabym między bajki, ale jeśli chodzi o nadawanie koloru to chyba Karotka była dość zadowolona.A jeśli chodzi o przybrązowienie nóg, to moja mama używa rajstop w sprayu Sally Hansen i są świetne.
Może Karotka miałam do ciemnej karnacji… Na rajstopach w sprayu czaję się od dłuższego czasu, ale cały czas obawiam się, że będę miała problemy z aplikacją 🙂
no i dupa, a przydaloby mi sie troche koloru na nogach… ale uratowalas mnie przed wyrzuceniem pieniedzy w bloto…
zapraszam do mnie na rozdanie 🙂
Na szczęście na rynku jest wiele dobrych samoopalaczy, więc na pewno znajdziesz coś dla siebie 🙂
Jego zapach nie przypadłby mi do gustu. Męczę się z typowym zapachem samoopalacza a co dopiero z połączeniem kawowym :O Aktualnie używam samoopalacz Dove 😉
W wolnej chwili zapraszam do mnie na news :*
Zapach jest mocno średni, ale nie jest tragiczny 😉 Wszyscy sobie chwalą Dove, koniecznie będę musiała go wypróbować.
Ten do ciemnej karnacji jest lepszy, o wiele 🙂 ale szkoda, że ten się nie sprawdził.
Teraz żałuję, że się zdecydowałam na ten do jasnej karnacji, ale przy moich bladych nogach wydawał się być idealnym wyborem…
Nie miałam go, ale teraz już po niego na pewno nie sięgnę.
Dziewczyny chwalą sobie balsam do ciemnej karnacji, więc możesz jemu dać szansę 🙂
Nie lubię używać samoopalaczy.
Też nie przepadam za tą czynnością, ale jeszcze bardziej nie lubię bladych nóg 😉
Piękne zdjęcia kochana!
A co do samego kosmetyku – nie próbowałam jeszcze, muszę się za nim rozejrzeć 🙂
Dziękuję. Jeżeli masz na niego ochotę to wypróbuj wersję do ciemnej karnacji 😉
Nie używam tego typu kosmetyków, a do Lirene mam mieszane uczucia.
Na Lirene do tej pory się nie sparzyłam, ale niestety ten produkt jest słaby 🙁
A ja się boję samoopalaczy, nigdy nie używałam żadnego 😉
Kiedyś też się bałam, że narobię sobie nimi smug i będę miała pomarańczowe nogi, ale na szczęście wcale nie są takie trudne w obsłudze 🙂
Szkoda, że się nie sprawdził jednak zdjęcia fenomenalne !
Dziękuję bardzo 🙂
Hey, nice post sweets….
Maybe we can follow each other..!!
Keep in touch
http://www.beingbeautifulandpretty.com
Ja jakoś nie sięgam ani po balsamy brązujące ani po samoopalacze, jakoś mnie w ich kierunku nie ciągnie 😉
Gdyby moje nogi chciały się opalać to też z przyjemnością zrezygnowałabym z samoopalaczy 😉
szkoda ze sie nie sprawdził ale ja jakoś nie lubię smarować się samoopalaczami
Ja też nie lubię się nimi smarować, ale dla ładnego koloru jestem w stanie się przemęczyć 😉
Nie używałam go nigdy chociaż wizualnie znam 🙂 Kiedyś z Avonu mieli coś takiego jak balsam z satynową poświatą i on był brązujący.. dawał naprawdę niezłe efekty.. ale w sumie nie wiem czy nadal go produkują 🙂 Generalnie u mnie świetnie się sprawdza dax cosmetics w piance samoopalacz.. ale mam kolor skóry normalny nie wiem jak by się sprawdził na jaśniejszej..
Buziaki
xo xo xo xo xo xo
mialam wersje do jasnej i ciemnej karnacji, ale moglabym sie smarowac dniami i nocami, a efekt zerowy…
ostatnio 3 krotnie smarowałam się balsamem brązującym Yves Rocher i jestem zachwycona, naturalna lekka opalenizna, fakt śmierdzi jak każdy po czasie, ale wystarczy się smarować wieczorem a rano porządnie pachnącym żelem umyć:) nie robi smug, nie brudzi i nie schodzi kulkując się ze skórą
Nigdy nie używałam żadnych balsamów brązujących ale wiem dzięki tobie ,że jeśli się zdecyduję to na pewno nie na ten 😉
zapraszam do wziecia udziału w konkursie na moim blogu ;d
wystarczy jedno kliknięcie 🙂
http://www.estiine.blogspot.com
Miałam go i również byłam niezadowolona..
Ja tam wole samoopalacze uzywam ich z przerwami od kilku dobrych lat i sobie chwale 🙂
Nice blog! Would you like follow each other?
Boję się używać takich produktów więc zupełnie po takie nie sięgam.
oj a ja jeszcze nigdy nie miałam żadnego balsamu lirene
Chciałam się skusić na ten balsam… Ciekawe jak sprawdzi się ten dla ciemnej karnacji :).
Obserwuję 🙂
Na ciemnej karnacji na pewno się nie sprawdzi 🙁
Oj, szkoda, że taki niewypał z niego, ale w sumie już czytałam podobne opinie.
Niestety ten produkt nie udało się Lirene 🙁
Miałam ten balsam ale…go nie używałam:D
Jakos nie moge się przekonać do samoopalaczy czy balsamów brązujących.
Też tak miałam, ale ostatnio się do nich przekonałam. Potrafią cudownie poprawić koloryt skóry 🙂
W podobnej cenie bielenda orzech i bursztyn. Sama się zdziwiłam, ale faktycznie lekko brązuje, a nie ma żadnych minusów poza zapachem (w opakowaniu ładny, na skorze jak samoopacz ale szybko wietrzeje)
Do Bielendy kiedyś się zraziłam, ale może się skuszę na polecany przez Ciebie balsam. Zapach samoopalacza mnie nie przeraża, ale wolałabym coś bardziej apetycznego 😉