Od początku roku na blogu
nie zamieszczałam ulubieńców miesiąca i sądzę, że nadeszła najwyższa pora, aby
to zmienić. Kosmetyki, które znalazły się w tym zestawieniu umożliwiają mi
wykonanie szybkiego, neutralnego makijażu, który idealnie się sprawdza w
poranki kiedy niechcący (jasne, niechcący…) zaspałam.

1.
Stila
Convertible Color w kolorze Peony – piękny kremowy róż. Ma bardzo neutralny kolor, który dobrze
komponuje się z większością szminek i odcieni cieni. Niebawem pojawi się jego pełna
recenzja.
Stila
Convertible Color w kolorze Peony – piękny kremowy róż. Ma bardzo neutralny kolor, który dobrze
komponuje się z większością szminek i odcieni cieni. Niebawem pojawi się jego pełna
recenzja.
2.
Jemma Kidd Make
up School Brushwear Crème Cheek Colour w kolorze Paw Paw – dokładną recenzję
różu znajdziecie tutaj.
Jestem z niego bardzo zadowolona. Idealna kremowa konsystencja, delikatny
brzoskwiniowy kolor oraz niesamowita wydajność.
Jemma Kidd Make
up School Brushwear Crème Cheek Colour w kolorze Paw Paw – dokładną recenzję
różu znajdziecie tutaj.
Jestem z niego bardzo zadowolona. Idealna kremowa konsystencja, delikatny
brzoskwiniowy kolor oraz niesamowita wydajność.
3.
theBalm róż w
kolorze Frat Boy – ten róż także pokazywałam Wam w oddzielnym poście. Jestem nim nadal zachwycona. Według mnie pasuje każdemu, o każdej porze roku,
do każdego makijażu. Mój róż idealny.
theBalm róż w
kolorze Frat Boy – ten róż także pokazywałam Wam w oddzielnym poście. Jestem nim nadal zachwycona. Według mnie pasuje każdemu, o każdej porze roku,
do każdego makijażu. Mój róż idealny.

4.
Cienie MAC w
kolorze Wedge i Shroom – cienie idealnie sprawdzają się do wykonania szybkiego,
neutralnego makijażu. Jak widzicie moje są bardzo często wykorzystywane.
Cienie MAC w
kolorze Wedge i Shroom – cienie idealnie sprawdzają się do wykonania szybkiego,
neutralnego makijażu. Jak widzicie moje są bardzo często wykorzystywane.
5.
theBalm Stainiac
– lip/cheek stain (czy w języku polskim figuruje jakieś dobre określenie na
tego typu produkty?) w kolorze różowo-czerwonym. Pachnie delikatnie miętą, ma
bardzo delikatną żelową konsystencję i nie wysusza zbytnio ust. Można nim bez
problemu stopniować nasycenie koloru, dzięki czemu możemy go wykorzystać
zarówno do delikatnego podkreślenia koloru ust, jak i mocnej bazy pod czerwoną
szminkę. Bardzo dobrze sprawuje się jako produkt do ust, jako róż mi nie
przypasował.
theBalm Stainiac
– lip/cheek stain (czy w języku polskim figuruje jakieś dobre określenie na
tego typu produkty?) w kolorze różowo-czerwonym. Pachnie delikatnie miętą, ma
bardzo delikatną żelową konsystencję i nie wysusza zbytnio ust. Można nim bez
problemu stopniować nasycenie koloru, dzięki czemu możemy go wykorzystać
zarówno do delikatnego podkreślenia koloru ust, jak i mocnej bazy pod czerwoną
szminkę. Bardzo dobrze sprawuje się jako produkt do ust, jako róż mi nie
przypasował.
6.
MAC Cremesheen
Glass w kolorze Delight – praktycznie jedyny błyszczyk, który stosowałam w
ostatnim czasie. Mój ideał. Ma bardzo delikatny, naturalny kolor, cudowną
konsystencję i niezłą trwałość. Jego recenzja na 100% pojawi się w przyszłości.
MAC Cremesheen
Glass w kolorze Delight – praktycznie jedyny błyszczyk, który stosowałam w
ostatnim czasie. Mój ideał. Ma bardzo delikatny, naturalny kolor, cudowną
konsystencję i niezłą trwałość. Jego recenzja na 100% pojawi się w przyszłości.

8 komentarzy
fajni ulubieńcy 🙂 uwielbiam Wedge i Shroom!
Róż z TheBalm wygląda mocno zachęcająco do zerknięcia na niego w sklepie 😉 Ciekawi ulubieńcy
świetny róż:) Pozdrawiam i zapraszam do siebie +dodaję do obserwowanych
Shroom to tez mój faworyt.
Zaciekawił mnie ten theBalm Stainiac, lubię takie kosmetyczne cuda, zwłaszcza, że kolor ma przepiękny!
STainiaca mam, przeleżał trochę, aż niedawno zaczęłam go używać. Róż stili z tej serii mam, ale w kolorze gladiola i chyba dzięki niemu przekonam się do róży w kremie. A frat boy to nowośc w mojej kosmetyczce i tez jestem z niego zadowolona. Więc sporo nam się pokrywa.
Jemma Kidd Make up School Brushwear Crème Cheek Colour w kolorze Paw Paw wpadł mi w oko.
to już mi się rozjaśniło – jeśli tak jak ja jesteś fanką cremesheenów – ich idealnej, cudownej, aksamitnej /mogłabym tak bez końca ;P/ formuły, to zdecydowanie może Ci przeszkadzać konsystencja Suntints 😉
Marzy mi się rozświetlacz w kremie z Jemma Kidd 🙂