Za nami pierwsze wiosenne dni, więc najwyższa pora się zmobilizować i zawalczyć o piękną, zdrową skórę. Wyciągnijmy z zapasów peelingi oraz kremy i zabierzmy się do pracy!
Wielkimi krokami zbliżamy się do końca pierwszego tygodnia marca, więc nadeszła najwyższa pora na podzielenie się z Wami kolejnym postem z serii o mojej pielęgnacji ciała. W powietrzu czuć już wiosnę, więc wybrałam bardzo aromatyczny zestaw kosmetyków pełnych egzotycznych nut! Pod lupę wzięłam linię Beauty of Hawai marki Douglas Home Spa, a także peeling Organic Shop i antycellulitowy balsam do ciała od AA. Bez większej zwłoki zapraszam na prezentację pięciu kosmetyków, które towarzyszyły mi w lutym.
Pierwszym krokiem w mojej pielęgnacji ciała jest oczyszczenie skóry, a także złuszczanie martwego naskórka. Kosmetykiem, który służył mi do mycia była Pianka pod prysznic Beauty of Hawai marki Douglas Home Spa (36,90 zł/200 ml). Tak jak w przypadku całej serii posiada ona bardzo przyjemny, intensywny egzotyczny zapach. To bardzo ciekawy mix owoców z lekko zielonymi nutami. Pobudza do życia i pozytywnie nastraja na cały dzień. Seria ta została wzbogacona o olej macadamia o działaniu ochronnym, wygładzającym i wspomagającym regenerację skóry oraz o olej monoi, który czyni skórę jedwabiście miękką, gładką i elastyczną. Pianka ma bardzo przyjemną kremową formułę, dobrze oczyszcza skórę oraz zapewnia jej miękkość i gładkość. Nie zastąpi nam balsamów do ciała, ale nie powoduje przesuszeń. Może być ciekawym zamiennikiem dla pianek Rituals, ale niestety z nimi nie wygrywa. Marka Rituals stworzyła dużo ciekawszą formułę, a także niezwykle ekskluzywne i relaksujące zapachy, które do mnie bardziej przemawiają. Ich ceny są bardzo zbliżone, a pianki Rituals (kosztują 39 zł za 200 ml) są wydajniejsze. Dwa razy w tygodniu sięgałam dodatkowo po peeling Body Scrub Organic Orange & Sugar marki Organic Shop (ok. 10 zł/250 ml). Kosmetyk ten zrobił na mnie tak dobre wrażenie, że już na początku lutego pojawił się w moim zestawieniu na temat kosmetyków poniżej 35 zł wartych wypróbowania (jeżeli jesteście ciekawi, jakie jeszcze kosmetyki wyróżniłam to koniecznie zajrzyjcie TUTAJ). Peeling pokochałam za pomarańczowy zapach oraz niezwykle komfortową, miękką formułę pełną ziarenek cukru. Scrub nie osypuje się w czasie aplikacji, świetnie złuszcza martwy naskórek bez podrażniania nawet delikatnej skóry oraz zapewnia jej nawilżenie bez efektu oblepienia czy tłustości. Ponadto jest wydajny i kosztuje grosze. Kolejna wersja czeka już w zapasach, więc na pewno jeszcze o nim przeczytacie w następnych odsłonach serii.
Codziennie rano wmasowywałam w nogi oraz pośladki Antycellulitowy balsam wyszczuplająco-ujędrniający z linii AA Cell Block Green Power (ok. 20 zł/200 ml). Jest to silnie ujędrniający balsam o działaniu antycellulitowym, który bazuje na dynamicznej technologii wyszczuplającej Lac Acid Cell Block, kompleksach Lac Acid i Pro Slim przyspieszających metabolizm tłuszczów oraz systemie Cold Krio Green Power zainspirowanym zabiegami kriolipolizy. W składzie znajdziemy również ekstrakt z alg antarktycznych stymulujący procesy regeneracji, przywracający skórze równowagę i optymalny poziom nawilżenia. Balsam ma klasyczną, lekką formułę, która szybko się wchłania pozostawiając przyjemny, aksamitny film. Ładnie nawilża skórę, a także zapewnia jej ujędrnienie. Skóra staje się sprężysta i miła w dotyku. Producent przypisuje mu również działanie zmniejszające widoczność cellulitu, ale niestety po zużyciu jedej tubki takiego efektu nie zaobserwowałam. Mam jednak nadzieję, że przyczynił się do redukcji tkanki tłuszczowej, której ostatnio trochę mi ubyło. Balsam oceniam pozytywnie, idealny do porannej, szybkiej pielęgnacji skóry.
W wieczornej pielęgnacji skóry zagościł za to Krem do ciała Frangipani & Macadamia Oil ze wspominanej wcześniej linii Beauty of Hawaii marki Douglas Home Spa (67,90 zł/200 ml). Charakteryzuje go stosunkowo lekka formuła, która delikatnie smuży w czasie rozsmarowywania. Najlepiej sprawdza się stosowany w niewielkich ilościach i dobrze wmasowywany w skórę. Po kilku chwilach ładnie się wchłania zapewniając skórze dawkę nawilżenia i odżywienia. W jego składzie znajdziemy olej z orzechów macadamia oraz masło shea, kosmetyk za to jest wolny od parabenów. Podobnie jak pianka z tej linii wyróżnia go mocny, egzotyczny zapach. Krem do ciała Frangipani & Macadamia Oil jest przyjemnym kosmetykiem i bez trudu zużyłam 200 ml opakowanie, ale niestety w standardowej cenie nie mogę go polecić. Jego działanie jest porównywalne do wielu drogeryjnych kosmetyków, a smużenie lekko utrudnia aplikacje. Ostatnim kosmetykiem jest krem do rąk Hibiscus & Macadamia również z linii Beauty of Hawaii marki Douglas Home Spa (19,90 zł/75 ml). Ma lekką, łatwą do rozsmarowania formułę, która stosunkowo szybko się wchłania. Przy systematycznym stosowaniu zapewnia skórze odpowiednie nawilżenie, a także uelastycznienie skóry. Dobrze koi skórę, ale nie polecałabym go do bardzo zniszczonych dłoni, które wymagają bardzo silnej regeneracji. To dobry krem na dzień. W jego składzie znalazły się olejek z orzechów macadamia oraz wyciąg z kwiatów Hibiskusa.
Powyższą piątkę będę wspominać bardzo dobrze, ale prawdopodobnie nie wrócę do linii Beauty of Hawaii marki Douglas Home Spa. Działanie kosmetyków nie jest adekwatne do ich dosyć wysokich cen. Polecam za to peeling Organic Shop, który jest moim nowym numerem jeden w tej kategorii produktowej oraz balsam z AA. Nie zrujnuje Waszego portfela, a pomoże w uzyskaniu wymarzonego ciała. Dajcie znać w komentarzach czy miałyście okazję używać któregoś z kosmetyków oraz jakie produkty ostatnio goszczą w Waszej pielęgnacji ciała.
27 komentarzy
Miałam tą piankę Douglas, a peeling kupiłam na początku lutego;)
Kusisz kobieto, muszę się wybrać na zakupy 😉
coś czuję, że ta pianka pod prysznic mogłaby mi się spodobać 🙂
Lubię scruby z OS zwłaszcza z mango a teraz mam cynamon i miód 😉
Mam jeden scrub z Organic Shopu, ale jeszcze nie używałam 😉
piankę z Douglasa miałam ale inną wersje, peeling podobnie. Oba produkty mile wspominam.
Barzdo chętnie sięgnę po ten peeling 😀
Peelingi Organic Shop widuję ostatnio dość często w sklepach i to tylko kwestia czasu aż w końcu jakiś kupię.
Nie używałam tych kosmetyków, ale chetnie wypróbuję ten peeling 🙂
Peeling OS miałam w wersji mango i był cudowny! Świetne działanie, zapach i niska cena. Dzisiaj zamówiłam kawowy 🙂
Nie miałam nic z Twojej pielęgnacji ciała 😀
Nie znam tych produktów, ale wydają się być bardzo ciekawe 🙂
Uwielbiam tę linię Douglasa ❤
Ah te kolory sprawiły, że mamy ochotę na sok pomarańczowy 😀
Nigdy nie miałam żadnego z kosmetyków z Douglas z serii Home Spa, a widzę, że można się nimi zainteresować..no i te kolory!
Kolejne produkty które przykuly moja uwagę 🙂 kija ściąga z zakupami rośnie i rośnie tylko czy mi pieniedzna to wszystko wystarczy 🙂 te peelingi znam i chodź lubię to nie kupię 🙂 zapas peelingnow jaki zakupiłam w Tajlandii chyba na dwa lata mi wystarczy 🙂
Ten balsam z AA chyba miałam, ale pewna nie jestem. Za to scruby z Organic Shop na pewno i uwielbiam je. Są tanie, a bardzo fajne. Douglasa za to zupełnie nie znam.
Właśnie zdenkowałam ten peeling pomarańczowy Organic Shop 😉 Fajny zdzierak 🙂
wyglada bardzo apetycznie ta seria
Peeling chcę i pragnę! Musi być meeega! <3
Obecnie mam w zapasach jeszcze 2 peelingi TBS, ale jak je zużyję, to zerknę na ofertę Organic Shop 🙂
Marti
chętnie wypróbuję peeling Organic Shop 🙂
Doulgas Home Spa już czaruje energetycznym opakowaniem 🙂
Masz racje, Home Spa z Rituals nie wygra 😉 Piękne foty <3
OS ma fajne peelingi, lubię te małe i te w dużych opakowaniach z kawałkami owoców ♥
Oj chyba muszę się wybrać na zakupy. Bardzo kuszące 😀
Ależ żółto u Ciebie, od razu tak jakoś wiosennej 🙂 Uwielbiam peelingi z Organic SHop, choć tej konkretnej wersji jeszcze nie miałam.
Nie miałam żadnego z tych kosmetyków, ale przyznam, że byłam ciekawa linii Home Spa z Douglasa…