Miniaturki
to genialny sposób na poznanie nowych kosmetyków bez angażowania zbyt wielkich
pieniędzy i ryzykowania zakupu pełnowymiarowego produktu, który może nie
przypaść nam do gustu. Dodatkowo jest to idealne rozwiązanie w przypadku
krótkich wyjazdów, gdy zależy nam na jak najbardziej kompaktowej kosmetyczce,
która będzie zgodna nawet z najbardziej restrykcyjnymi przepisami na lotniskach.
W ostatnich tygodniach pod lupę wzięłam 6 miniaturek, których krótkie recenzje
chciałabym Wam dzisiaj przedstawić.
to genialny sposób na poznanie nowych kosmetyków bez angażowania zbyt wielkich
pieniędzy i ryzykowania zakupu pełnowymiarowego produktu, który może nie
przypaść nam do gustu. Dodatkowo jest to idealne rozwiązanie w przypadku
krótkich wyjazdów, gdy zależy nam na jak najbardziej kompaktowej kosmetyczce,
która będzie zgodna nawet z najbardziej restrykcyjnymi przepisami na lotniskach.
W ostatnich tygodniach pod lupę wzięłam 6 miniaturek, których krótkie recenzje
chciałabym Wam dzisiaj przedstawić.
Woda micelarna Biosource marki
Biotherm (89 zł/200 ml) to niezwykle delikatny i skuteczny
kosmetyk do demakijażu. Świetnie sobie radzi z makijażem twarzy, a nawet z
niewodoodpornym tuszem i linerem. Nie podrażnia oczu, a także nie powoduje
efektu mgły lub szczypania. Jest bardzo delikatna dla cery, nie wysusza jej i
nie wywołuje uczucia ściągnięcia. Jej wydajność określiłabym na porównywalną do
drogeryjnych wód micelarnych, ale na ich tle wyróżnia ją bardzo przyjemny,
delikatny zapach.
Biotherm (89 zł/200 ml) to niezwykle delikatny i skuteczny
kosmetyk do demakijażu. Świetnie sobie radzi z makijażem twarzy, a nawet z
niewodoodpornym tuszem i linerem. Nie podrażnia oczu, a także nie powoduje
efektu mgły lub szczypania. Jest bardzo delikatna dla cery, nie wysusza jej i
nie wywołuje uczucia ściągnięcia. Jej wydajność określiłabym na porównywalną do
drogeryjnych wód micelarnych, ale na ich tle wyróżnia ją bardzo przyjemny,
delikatny zapach.
Pianka oczyszczająca Biosource
Foaming Cream Biotherm (99 zł/150 ml) została opracowana
z myślą o cerze suchej. Jest to dosyć gęsta pasta, która w połączeniu z wodą
zamienia się niezwykle kremową piankę, która dogłębnie oczyszcza skórę i
pozostawia ją niezwykle odświeżoną i orzeźwioną. Pianka jest idealna dla
wrażliwej, suchej cery. Nie podrażnia jej, nie powoduje pieczenia oczu i nie
pozostawia efektu ściągniętej, odwodnionej skóry. Jej dodatkowymi zaletami są
niesamowita wydajność oraz piękny, lekko kwiatowy zapach. Jest to kosmetyk,
który z przyjemnością kupię w pełnowymiarowym opakowaniu.
Foaming Cream Biotherm (99 zł/150 ml) została opracowana
z myślą o cerze suchej. Jest to dosyć gęsta pasta, która w połączeniu z wodą
zamienia się niezwykle kremową piankę, która dogłębnie oczyszcza skórę i
pozostawia ją niezwykle odświeżoną i orzeźwioną. Pianka jest idealna dla
wrażliwej, suchej cery. Nie podrażnia jej, nie powoduje pieczenia oczu i nie
pozostawia efektu ściągniętej, odwodnionej skóry. Jej dodatkowymi zaletami są
niesamowita wydajność oraz piękny, lekko kwiatowy zapach. Jest to kosmetyk,
który z przyjemnością kupię w pełnowymiarowym opakowaniu.
Ostatnim
produktem marki Biotherm jest bogaty krem do cery suchej Aquasource (179
zł/ 50 ml). Zgodnie z opisem producenta jest konsystencja jest bardzo bogata,
ale nie tłusta. Z łatwością sunie po skórze i stosunkowo szybko się wchłania
pozostawiając lekką warstwę ochronną. Działanie nawilżające kremu jest bardzo
dobre, nawet po całym dniu na zimnie moja skórą była odpowiednio odżywiona,
miękka w dotyku, a także wyglądała promiennie. Niestety po kilku dniach
ciągłego stosowania pojawiły się pierwsze grudki na skórze, więc musiałam z
niego zrezygnować. Tak jak w przypadku reszty kosmetyków Biotherm na pochwałę
zasługuje jego wydajność.
produktem marki Biotherm jest bogaty krem do cery suchej Aquasource (179
zł/ 50 ml). Zgodnie z opisem producenta jest konsystencja jest bardzo bogata,
ale nie tłusta. Z łatwością sunie po skórze i stosunkowo szybko się wchłania
pozostawiając lekką warstwę ochronną. Działanie nawilżające kremu jest bardzo
dobre, nawet po całym dniu na zimnie moja skórą była odpowiednio odżywiona,
miękka w dotyku, a także wyglądała promiennie. Niestety po kilku dniach
ciągłego stosowania pojawiły się pierwsze grudki na skórze, więc musiałam z
niego zrezygnować. Tak jak w przypadku reszty kosmetyków Biotherm na pochwałę
zasługuje jego wydajność.
Kosmetykiem,
który od pierwszego użycia podbił moje serce jest płyn dwufazowy Take
The Day Off marki Clinique (79 zł/125 ml). Jest to jeden z
najskuteczniejszych produktów do demakijażu, jakie miałam okazję używać.
Błyskawicznie rozpuszcza cały makijaż bez podrażniania oczu. Radzi sobie z
wodoodpornymi tuszami, a także niezwykle trwałym linerem Golden Rose. W
przeciwieństwie do wielu tańszych dwufazówek nie pozostawia zbyt tłustej
warstwy na powiekach, nie powoduje efektu mgły, a wymieszanie obydwóch frakcji
nie sprawia najmniejszego problemu. Do zmycia ciemnego makijażu oczu wystarczy
zaledwie jeden płatek, dzięki czemu płyn jest niezwykle wydajny i 125 ml
buteleczka wystarczy na długie miesiące. Jego to kolejny kosmetyk, który z
przyjemnością kupię w pełnowymiarowym opakowaniu.
który od pierwszego użycia podbił moje serce jest płyn dwufazowy Take
The Day Off marki Clinique (79 zł/125 ml). Jest to jeden z
najskuteczniejszych produktów do demakijażu, jakie miałam okazję używać.
Błyskawicznie rozpuszcza cały makijaż bez podrażniania oczu. Radzi sobie z
wodoodpornymi tuszami, a także niezwykle trwałym linerem Golden Rose. W
przeciwieństwie do wielu tańszych dwufazówek nie pozostawia zbyt tłustej
warstwy na powiekach, nie powoduje efektu mgły, a wymieszanie obydwóch frakcji
nie sprawia najmniejszego problemu. Do zmycia ciemnego makijażu oczu wystarczy
zaledwie jeden płatek, dzięki czemu płyn jest niezwykle wydajny i 125 ml
buteleczka wystarczy na długie miesiące. Jego to kolejny kosmetyk, który z
przyjemnością kupię w pełnowymiarowym opakowaniu.
Łagodzący tonik antyoksydacyjny
Clochee (55 zł/250 ml) to jedyny polski akcent. Jest
przeznaczony do cery suchej oraz naczynkowej i ma za zadanie odświeżać i
tonizować skórę, a także dzięki zawartości ekstraktu z zielonej herbaty
wzmacniać naczynka krwionośne. Przy pierwszym zastosowaniu rozczarował mnie
odrobinę jego ziołowy, mało przyjemny zapach, ale na szczęście działanie jest
dużo lepsze. Dobrze koi i tonizuje cerę, nie podrażnia naczynek oraz pozostawia
uczcie lekkiego nawilżenia. Skóra jest odświeżona i gotowa na porcję dobrze
nawilżającego kremu. Nie mam również najmniejszych zastrzeżeń do wydajności
kosmetyku.
Clochee (55 zł/250 ml) to jedyny polski akcent. Jest
przeznaczony do cery suchej oraz naczynkowej i ma za zadanie odświeżać i
tonizować skórę, a także dzięki zawartości ekstraktu z zielonej herbaty
wzmacniać naczynka krwionośne. Przy pierwszym zastosowaniu rozczarował mnie
odrobinę jego ziołowy, mało przyjemny zapach, ale na szczęście działanie jest
dużo lepsze. Dobrze koi i tonizuje cerę, nie podrażnia naczynek oraz pozostawia
uczcie lekkiego nawilżenia. Skóra jest odświeżona i gotowa na porcję dobrze
nawilżającego kremu. Nie mam również najmniejszych zastrzeżeń do wydajności
kosmetyku.
Ostatnią
miniaturką jest masło do ciała Daily Smooth brytyjskiej marki Soap &
Glory (20 zł/50 ml). Wyróżnia je dosyć lekka jak na masło konsystencja,
która bardzo przyjemnie sunie po skórze i stosunkowo szybko się wchłania.
Fenomenalnie nawilża i koi na długie godziny nawet najbardziej przesuszoną
skórę. Jest to idealny kosmetyk na zimę, który usatysfakcjonuje nawet bardzo
wymagające klientki. Dodatkowo przyjemnie pachnie (chociaż ja preferuję zapach
masła The Righteous Butter) oraz jest bardzo wydajny. Bardzo żałuję, że dostęp
do kosmetyków Soap & Glory nadal jest dosyć ograniczony.
miniaturką jest masło do ciała Daily Smooth brytyjskiej marki Soap &
Glory (20 zł/50 ml). Wyróżnia je dosyć lekka jak na masło konsystencja,
która bardzo przyjemnie sunie po skórze i stosunkowo szybko się wchłania.
Fenomenalnie nawilża i koi na długie godziny nawet najbardziej przesuszoną
skórę. Jest to idealny kosmetyk na zimę, który usatysfakcjonuje nawet bardzo
wymagające klientki. Dodatkowo przyjemnie pachnie (chociaż ja preferuję zapach
masła The Righteous Butter) oraz jest bardzo wydajny. Bardzo żałuję, że dostęp
do kosmetyków Soap & Glory nadal jest dosyć ograniczony.
Z tej
gromadki moimi absolutnymi faworytami są produkty do demakijażu i z przyjemnością
kupię pełnowartościowe opakowania pianki oczyszczającej Biotherm Biosource
Foaming Cream oraz płynu dwufazowego Take The Day Off marki Clinique. Jedynym
nietrafionym kosmetykiem okazał się krem Aquasource, który mimo bardzo
przyjemnej konsystencji oraz odpowiedniego poziomu nawilżania spowodował
zapchanie porów.
gromadki moimi absolutnymi faworytami są produkty do demakijażu i z przyjemnością
kupię pełnowartościowe opakowania pianki oczyszczającej Biotherm Biosource
Foaming Cream oraz płynu dwufazowego Take The Day Off marki Clinique. Jedynym
nietrafionym kosmetykiem okazał się krem Aquasource, który mimo bardzo
przyjemnej konsystencji oraz odpowiedniego poziomu nawilżania spowodował
zapchanie porów.
48 komentarzy
Dobrze jest przed zakupem jakiegoś drogiego kosmetyku wypróbować najpierw jego próbkę 🙂
Zdecydowanie, nie warto wydawać pieniędzy w ciemno 🙂
przyjemne miniaturki 🙂
Zdecydowanie 🙂
Nie znam tych miniaturek 🙂
Fajnie jest móc sprawdzić działanie produktu przed zakupem 🙂
Bardzo sobie cenię, gdy marki kosmetyczne oferują miniaturki swoich produktów. Ułatwia to podjęcie decyzji o zakupie pełnowymiarowego opakowania.
Take the day off jest genialny. Zielony tonik biotherm nie przypadl mi do gustu, wiec miniaturka spelnila swoje zadanie:-)
Take the day off jestem zachwycona, nie spodziewałam się, że tak bardzo polubię płyn dwufazowy.
bardzo fajne te miniaturki i z chęcią sama bym przetestowała jak działają zawsze można sprawdzić czy warto się skusić na pełnowymiarowe 😀
W tym przypadku udało mi się odkryć dwa świetne produkty, po które na pewno sięgnę w wersji pełnowymiarowej.
widziałam dziś tonik antyoksydacyjny ale jakoś cena nie zachęca 🙁
Cena nie należy do najniższy, ale na szczęście rekompensuje ją dobre działanie i wysoka wydajność.
Miniaturki to bardzo dobra sprawa 🙂
Szkoda, że wiele marek o nich nie pamięta 🙁
Ja bardzo lubię miniaturki, ale żadnych z tych nie miałam:)
W takim razie ze swojej strony serdecznie zachęcam Cię do wypróbowania Take the day off z Clinique, ten kosmetyk można kupować w ciemno 🙂
Ooo ja mam niebieskie miniatury Biotherm musze wypróbować 😉
Koniecznie podziel się rezultatami 🙂
Lubię takie miniaturki kosmetyków 🙂
Świetnie sprawdzają się w czasie podróży i umożliwiają odkrycie nowych ulubieńców 🙂
Z Clinique mam masełko do demakijażu i jestem mega zadowolona :). Bardzo wydajne, nie podrażnia i zmywa kosmetyki wodoodporne 🙂
Na masełko od dawna mam ogromną chrapkę, naczytałam się wielu pozytywnych opinii na jego temat 🙂
Nie znam tych kosmetyków 🙂 Miniaturki na krótki wyjazdy są świetne.
Idealne do małych kosmetyczek 🙂
starsznie jestem ciekawa tego masełka z Soap & Glory 🙂
Jak będziesz miała okazję je wypróbować to koniecznie daj mu szansę. Bardzo przyjemnie nawilża i odżywia skórę, a dodatkowo przyjemnie pachnie.
takie małe opakowania to dobre rzecz 🙂
nie tylko na wyjazdy, ale do szybkiego przetestowania, czy dany kosmetyk sie sprawdzi czy nie
Dzięki przetestowaniu tej szóstki udało mi się odkryć dwóch ulubieńców, a także uchronić się przed zakupem kremu, który szkodzi mojej cerze. Mam nadzieję, że coraz więcej firm będzie umożliwiało zakup miniaturek.
Ubolewam, że Soap & Glory jest takie drogie! 😀
Niestety kupowanie go w Polsce nie jest łatwe, ani opłacalne. Trzeba się uśmiechnąć do znajomych lub rodziny przebywającej w Anglii.
Znam dwufazówkę Clinique (niestety szczypie mnie w oczy i zdecydowanie wolę Biodermę) i tonik Clochee. i mi zapach toniku odpowiada, ale samo działanie już nie. Zostawia mi lepki film na skórze 🙁
Widzę, że w tym przypadku mamy zupełnie odwrotne opinie 😀 U mnie Clinique nie powodował najmniejszych podrażnień i w przeciwieństwie do Biodermy, którą bardzo lubię, daje sobie świetnie radę z wodoodpornymi produktami. Lepkiego filmu po toniku Clochee nie zaobserwowałam, ale może zbyt szybko aplikowałam serum i krem 😀
Marki mi zupełnie nie znane, w sensie że nigdy nic nie miała, ale tonik Clochee wygląda na fajny,
to chyba jedyny z tej grupy naturalny kosmetyk?
Zgadza się, reszta kosmetyków niestety nie należy do grupy naturalnych/ekologicznych.
Też uwielbiam testerki,świetnie się sprawdzają i nie trzeba wydawać fortuny 🙂
Obserwujemy?
Clochee ma całkiem fajny produkty, mój płyn micelarny i olejek sprawdziły się bardzo fajnie;)
Biotherm bardzo lubię – i tonik i kremy Aquasource – mnie na szczęście nie zapchały i ja je uwielbiam, mam nawet w zapasie;). Z Clinique mam teraz piankę do mycia twarzy;)Soap & Glory mam zamiar poznać;)
W zapasach mam jeszcze olejek do demakijażu Clochee i mam nadzieję, że zrobi na mnie równie dobre wrażenie. Z Clinique przerabiałam sporo produktów pielęgnacyjny, ale żaden z nich nie zrobił na mnie tak dobrego wrażenia jak ta dwufaza, jest świetna.
Produkty z Clinique używałam, są godne polecenia mimo, że cena nie jest zbyt niska:(
Czasami warto zainwestować 🙂
W dobre kosmetyki pielęgnacyjne na pewno warto inwestować, cera nam się za to odwdzięczy.
Produkty z Biotherm mnie ciekawią
Też byłam ich bardzo ciekawa i miniaturki zachęciły mnie do dalszego poznawania marki. Mają bardzo ciekawe konsystencje i świetne działanie.
hm nigdy nic z Biothermy nie miałam
wyższa półka, nie miałam nic 😀
Znam z tej gromadki płyn dwufazowy Take The Day Off. Radzi sobie bardzo przyzwoicie z demakijażem, choć mojego ukochanego płynu Chanel i tak nie był w stanie przebić 🙂
Niestety płynu Chanel nie miałam okazji wypróbować, ale domyślam się, że z nim mało co może się równać 🙂
O już w moje oczy rzucił się płyn dwufazowy, tym bardziej, że akurat czegoś takiego szukam 😉
Ta pianka do mycia z Biotherm brzmi naprawdę dobrze!