Moja przygoda z marką The Balm rozpoczęła się od zakupów w TKMaxxxie. Za 33 zł udało mi się wtedy kupić bronzer i zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Przez długi czas poszukiwałam innych kosmetyków tej marki, ale nawet na Allegro niczego nie znalazłam. W euforię wpadłam tydzień temu, gdy w gazetce Marionnaud zobaczyłam, że linia wchodzi do Polski. Dodatkowo ceny są bardzo zachęcające. Większość róży kosztuje około 50zł, paletka, którą niżej prezentuje 107 zł, a pomadki 45 zł. Marka wyróżnia się opakowaniami stylizowanymi na lata 40-50, z pięknymi dziewczynami w stylu pin-up.
Zacznijmy od mojego pierwszego zakupu: bronzer Bahama Mama. Jest to piękny kolor brązu ani zbyt pomarańczowy ani zbyt szarawo-brudnawy. Na skórze wygląda bardzo naturalnie, ale trzeba uważać z nakładaniem, bo jest bardzo napigmentowany. Nie zawiera parabenów i talku. W opakowaniu znajduje się 7,08g produktu.
Mój drugi zakup to róż (który jest polecany do stosowania jako cień) w kolorze Cabana Boy. Jest to idealny jesienny kolor, malinowy róż z delikatny złotym połyskiem. Tak samo jak bronzer jest świetnie napigmentowany i bardzo dobrze trzyma się na skórze. Nie zawiera parabenów i talku. Waga produktu to 8,5g.
Światło naturalne.
Z fleszem.
Ostatnim zakupem była paleta cieni Shady Lady vol. 2. Zawiera 9 bardzo napigmentowanych cieni. Dwa najciemniejsze są to maty ze złotymi drobinkami, reszta ma wykończenie perłowe. Kolory są idealne, możemy stworzyć makijaż zarówno w ciepłych barwach, jak i zimnych. Niektóre z tych odcieni można kupić osobno. Wszystkie cienie stosuje na bazie (Urban Decay albo Mac Paintpot) i trzymają się bez zarzutów. W konsystencji najbardziej przypominają mi cienie marki Urban Decay. Bardzo łatwo się rozcierają i łączą z innymi kolorami. Nie mam im nic do zarzucenia. Cena 107zł, jest według mnie bardzo korzystna, wychodzi nam tylko 12 zł za sztukę, czyli podobnie jak Inglot. Waga cieni wynosi 17g.
Światło naturalne.
Z fleszem.
Światło naturalne.
Z fleszem.
Mam nadzieje, że post uznacie za przydatny i zajrzycie do Marionnaud.
3 komentarze
wszystko piękne:) na ręce róż i bronzer wyglądają jak duo z elfa albo z narsa;)
@Shopaholic dream: W rzeczywistości Cabana Boy nie jest ani trochę podobny do Nars'owego Orgazmu. Cabana Boy jest dużo bardziej malinowy(Nars wygląda jak brzoskwinio przy nim), ma delikatniejsze drobinki i ma jedwabistą konsystencję. Jestem zakochana w tym kolorze i każdego namawiam do jego zakupu! Trzeba jednak uważać, bo pigmentacje ma niesamowitą i można sobie zrobić kuku na policzkach 😉
ajć zajrzę do tej perfumerii
kusi ta marka, szkoda,że nie załapałam się na ostatnią promocję 50% na marki wyłączne dla marionaud